Na wstępie
tego wpisu chciałabym przytoczyć przykład z pewnej książki pt. „Polyanna”. Tytułową
Polyannę cechowało niezwykłe podejście do rzeczywistości – dziewczynka starała
się widzieć dobro we wszystkim, czego doświadczała. Kiedy marzyła o lalce, a
zamiast niej otrzymała kule, potrafiła zamiast smutku czy rozczarowania
odczuwać radość z tego, że jest zdrowa i nie potrzebuje tych kul.
Takie
podejście może być jednak trudne do osiągnięcia. Często zamiast dopatrywać się
przebłysków optymizmu, w trudnych sytuacjach życiowych całkowicie ulegamy
naciskowi negatywnych myśli.
Tak
naprawdę wszystko jest lekcją i każde doświadczenie życiowe otwiera przed nami
możliwość wyboru. Być może nie mamy wpływu na to, jak ktoś się wobec nas
zachowa lub jakich doświadczymy sytuacji, ale to my jesteśmy panami swojego
życia – do samego końca – nie ważne, jak smutne czy tragiczne warunki by nam
towarzyszyły.
Kiedy
zdamy sobie sprawę z potęgi tego wyboru, możemy uczyć się ukierunkowywania
swojej percepcji ku pozytywności. Czasami jest to bardzo trudne, zwłaszcza
wtedy, gdy zdążyliśmy już po części utożsamiać się z cierpieniem, którego
doświadczamy.
Oczywiście
nie potrafimy dobierać sobie wszystkich sytuacji których doświadczamy. Czasami spotyka
nas choroba, problemy osobiste, problemy finansowe czy różne nieprzewidziane
wypadki. Jednak to, co staram się tutaj
przekazać, nie sprowadza się do pustego „czarowania” rzeczywistości, do
kolejnego pustego „będzie dobrze” czy „jutro będzie lepiej”. Chodzi o to, by w
to uwierzyć całym sobą, by zdać sobie sprawę z tego, jak wielki wpływ na
manifestowanie się rzeczywistości mamy my sami. Chodzi o to, by pomimo
wstępnych trudności sytuacyjnych, potrafić znaleźć iskrę nadziei zawsze i w
każdych warunkach. By potrafić panować nad swoimi emocjami i by świadomie
wybierać, jakich emocji chcemy doświadczyć, niezależnie od warunków
zewnętrznych.
Na
przykład, jeżeli denerwują nas niektórzy kierowcy, zamiast wmawiać sobie, że ci
ludzie w konkretnej sytuacji automatycznie powodują w nas gniew, uświadommy
sobie, że tak naprawdę to, czy będziemy zdenerwowani zależy tylko i wyłącznie
od nas samych. To nie tamci ludzie czy zewnętrzne sytuacje wywołują w nas
negatywne emocje, to my sami wybieramy odczuwać te negatywne
emocje.
Starajmy
się uświadamiać sobie codziennie kontrolę, jaką mamy nad własnymi emocjami. Wybierajmy
doświadczanie tych emocji, które przynoszą nam radość. Ktoś może powiedzieć, że
nie da się wybierać emocji, że doświadcza się ich od tak, po prostu lub z
powodu konkretnej sytuacji. Oczywiście, można doświadczać emocji
bezrefleksyjnie i utożsamiać ich wystąpienie z pewnymi sytuacjami, ale nie
trzeba. Jest możliwym świadome wybieranie emocji, możliwym jest doświadczanie
takich stanów, jakich chce się doświadczyć, bez względu na sytuację czy
okoliczności. Czasami jest to bardzo trudne, ale ZAWSZE to my jesteśmy panami
samych siebie i ZAWSZE mamy tę możliwość wyboru.
Aby
nauczyć się świadomego przeżywania emocji, możemy zacząć od życzliwości. Pomimo
własnych niekorzystnych emocji, starajmy się być życzliwi dla ludzi, z którymi
stykamy się na co dzień. Czerpmy z tej życzliwości, z każdego przyjaznego
uśmiechu i dobrego słowa. Kochajmy przyrodę, miasta, ulice, zwierzęta i ludzi –
czerpmy z tej miłości każdego dnia.
Można
uczyć się tego metodą małych kroczków. Na początku może zamiast starać się
pozbyć jakiejś negatywnej myśli czy emocji, starajmy się zamiast niej odczuwać
coś pozytywnego. Pomyślmy o jakimś radosnym wspomnieniu, o ukochanej osobie,
pójdźmy na spacer do lasu. Nie skupiajmy się na destrukcji tych negatywnych
stanów, a na konstrukcji czegoś pozytywnego.
Ostatnio
przeglądając internet natknęłam się na komentarze na temat pokrzywdzonych
zwierząt. Kilka z nich wspomniało o tym, że ludzie to potwory, a świat jest
podłym miejscem. Wzburzenie jest jak najbardziej zrozumiałe, za każdym razem,
gdy jakaś istota doznała z czyichś rąk cierpienia, ale powyższe twierdzenia są
zwyczajnie nieprawdziwe. Przecież istnieje mnóstwo dobrych i życzliwych ludzi,
którzy codziennie sprawiają, że świat staje się lepszy, pomimo niesprawiedliwości
czy okrucieństwa. Spoglądanie na rzeczywistość z takiej perspektywy wyostrzy
percepcję na odbiór negatywnych treści, przez co sama rzeczywistość zacznie
wydawać się negatywna. Dlaczego nie nastawić percepcji na odbiór pozytywności?
I nie, absolutnie nie
chodzi tu o ignorowanie negatywnych sytuacji czy zdarzeń i o nieprzemyślany
optymizm w stylu „otwieram oczy tylko wtedy, kiedy jest pięknie i fajnie”. Chodzi
o to, by być w stanie odszukać iskierkę dobra w każdej sytuacji, zawsze i
wszędzie, pomimo obecności tego, co okrutne, niesprawiedliwe czy złe. Chodzi o
to, by dojrzeć prawdę w kłamstwie, iskierkę światła w ciemności i piękno w tym,
co brzydkie i odrażające. By nie dać się oszukać, że ludzie to potwory, a
świat, w którym żyjemy jest okrutny, bez żadnej nadziei na to, by stał się
lepszym miejscem. To od naszych wyborów zależy, czy uwierzymy w któreś kłamstwo
i pozwolimy, by zabrało nam ono nadzieję i szczęście, czy wybierzemy świadomy
wybór i codziennie będziemy starać się budować rzeczywistość opartą na
pozytywności, by nieść innym ludziom nadzieję i miłość.
Ja sama jeszcze
niedawno temu cierpiałam na depresję. Brak odpowiedzi na pytania o sens
ludzkiego życia każdego dnia wpędzał mnie w negatywne emocje. Wszędzie widziałam
krzywdę, nienawiść i obojętność. Byłam przekonana, że większość ludzi jest
niezdolna do empatii, że prowadzimy pustą egzystencję opartą na konsumpcji, że
rodzimy się i umieramy bez chęci poszukiwania odpowiedzi na ważne pytania i że
każdego z nas czeka śmierć, która jest ostatecznym końcem.
Jednak pewnego dnia
usłyszałam ważne zdanie, kiedy zwierzyłam się komuś ze swoich stanów. Ta osoba
powiedziała mi, że dla niej sensem życia jest ciekawość; że żyje, bo jest
ciekawa, co jeszcze życie ma jej do zaoferowania. To zdanie – być może, gdy
patrzy się na nie z boku, mało istotne, stało się moją mantrą. W najczarniejszych
momentach ukrywałam się w niej i dodawała mi ona otuchy. Jestem zdania, że
czasami właściwa osoba we właściwym czasie może wypowiedzieć słowa, które
nieprzypadkowo okażą się bardzo pomocne. Tak było w moim przypadku i za tę
pomoc serdecznie dziękuję.
Dzięki ukierunkowaniu
swojej percepcji na pozytywność zaczniemy zauważać całą masę gestów, zdarzeń i
sytuacji, które wcześniej umykały naszej uwadze. Także my sami, jeśli staniemy
się bardziej optymistyczni, życzliwi i otwarci, zaczniemy przyciągać do siebie
życzliwych ludzi i napawające optymizmem sytuacje, przez co otaczająca nas
rzeczywistość ulegnie realnej zmianie. Wciąż będziemy napotykać trudne
zdarzenia, ale z naszym zmienionym podejściem i towarzyszącymi nam przychylnymi
ludźmi o wiele łatwiej je przezwyciężymy.
Jak uczyć się kreowania
swoich stanów emocjonalnych i pozytywnej percepcji rzeczywistości? Myślę, że
nie istnieje żadna procedura, która byłaby uniwersalna i skuteczna dla każdego.
Ważne jest na pewno zwiększenie poczucia własnej skuteczności. Można na
przykład myśleć zamiast „jestem smutny”, „wybieram odczuwać smutek”. Można w
różny sposób przeciwstawiać się niechcianym emocjom, ale najskuteczniejsze
będzie wspomniane już przeze mnie łagodne zastępowanie ich czymś pogodniejszym.
Mnie bardzo też pomogła muzyka, dla kogoś może to być książka, rozmowa czy
wyjście na łono natury. (I tak, są to zewnętrzne poprawiacze nastroju, jednak
to zawsze jest wybór; to ja wybieram poprawić sobie nastrój moją ulubioną
muzyką).
Jeżeli z pełną świadomością przejmie się odpowiedzialność za
swoje wybory, możliwym będzie łatwiejsze przeciwstawianie się negatywnym stanom
emocjonalnym.
Nie istnieje
uniwersalna recepta na szczęście, ale pozytywna percepcja rzeczywistości jest w
pełni możliwa dla każdego, kto podejmie taki wybór. Jeżeli chcesz być
szczęśliwy – bądź. Nie istnieje nic silniejszego od twojego wyboru, co mogłoby
cię powstrzymać.