niedziela, 25 lutego 2018

Sposoby kontrolowania opinii publicznej, ogłupianie mas i propaganda zachęcająca do tzw. znieczulicy



W jaki sposób System steruje opiniami ludzi, w jaki sposób są oni przez niego ogłupiani oraz w jaki sposób promuje się zachowania auto-beneficjenckie? Sposobów jest tak wiele, że ciężko jest składnie to opisać, żeby brzmiało to w miarę logicznie i klarownie, jednak postaram się podjąć tego zadania i przybliżyć Wam techniki używane do kontrolowania opinii, emocji i zachowań mas. 

Czy pamiętacie książkę Georga Orwella „Rok 1984”? Czy pamiętacie, na jakie filmy chadzano w niej do kina oraz jaki rytuał obowiązywał w pracy Winstona?
Oraz czy tamte zjawiska różnią się bardzo od tego, z czym mamy do czynienia w mediach? Przez ostatnie 10 lat można było zaobserwować rażące obniżenie jakości materiałów prezentowanych w telewizji, radiu i prasie. Jako przykład mogą posłużyć chociażby tak popularne ostatnio programy paradokumentalne, które można obejrzeć na większości głównych kanałów telewizyjnych oraz które są emitowane na owych kanałach przez większą część dnia. Programy te nie wnoszą niczego poza negatywnymi emocjami i sam fakt emitowania czegoś podobnego zahacza o granice absurdu. Jak to się stało, że faszeruje się nas treściami podobnej jakości? Czy rzeczywiście wyżej wspomniane programy są dostosowane do potrzeb przeciętnego odbiorcy, czy za ich emitowaniem kryje się coś innego? Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, należy zadać sobie najpierw inne pytanie, mianowicie: Kim jest przeciętny odbiorca i czy taka osoba w ogóle istnieje? Cóż, zawsze zastanawiało mnie, skąd biorą się niektóre statystyczne szacowania, typu: 94% Polaków jest zadowolonych z takiej a takiej firmy, albo tyle na tyle kobiet w Warszawie poszłoby na randkę do kina zamiast na kolację. Czyżby jakiś zapracowany pan lub pani rzeczywiście odwiedził każdego Polaka czy każdą osobę płci żeńskiej w stosownym przedziale wiekowym zameldowaną w Warszawie, żeby dowiedzieć się, jakie będzie ich zdanie w sprawie jakości usług firmy czy preferencji randkowych? Wiadomo, że raczej tak nie jest i w takich wypadkach ma się do czynienia z opinią wyselekcjonowanej grupy, co pewnie jest gdzieś tam napisane drobnym druczkiem. Ale czy w takim wypadku nie jest to swego rodzaju nadużycie i manipulowanie? Podobnie jest z przeciętnym odbiorcą. Być może w którymś sondażu wyszło, że taki a taki procent osób w takim a takim wieku, takiej a takiej płci preferuje „rozrywkę” w stylu programów paradokumentalnych czy kabaretów i właśnie tego życzy sobie najbardziej w czołowych stacjach telewizyjnych. Pewnie istnieją osoby, które rzeczywiście czerpią przyjemność z oglądania takich treści, ale nie da się z całą pewnością stwierdzić, jaki dokładnie stanowią procent i czy ten procent jest spójny z określeniem tej grupy mianem przeciętnego odbiorcy. Używanie takiego argumentu jest nadużyciem i manipulowaniem. Co więcej, usłyszenie takiego argumentu przez większość ludzi będzie wystarczająco dobrym uzasadnieniem, jeśli odpowiednio zagra im się na ego. Przecież jeżeli uważam siebie człowieka nadprzeciętnie sprytnego i nie oglądam programów paradokumentalnych, a sporo ludzi, z którymi mam do czynienia ma niższe możliwości intelektualne ode mnie, jest całkowicie możliwym, że przeciętny odbiorca ogląda programy paradokumentalne. Jest to prosta technika manipulacyjna, na którą łapią się niektóre osoby, które uważają się za sprytniejsze od przeciętnego odbiorcy. Jeśli zatem przeciętny odbiorca na dobrą sprawę nie istnieje, co innego kryje się za faszerowaniem mas takimi programami? Wnioski nasuwają się same. 

Co więcej, poza programami paradokumentalnymi, są przecież jeszcze wiadomości oraz kanały informacyjne, serwujące tzw. wiadomości 24 godziny na dobę! Przecież każdy szanujący się obywatel ogląda wiadomości, bo tak trzeba, bo rodzice też oglądali, bo w szkole mówili, że to obowiązek każdego z nas, by być zaznajomionym z tym, co się dzieje w świecie. Jest to indoktrynowanie, społeczne programowanie i manipulacja. Indoktrynowanie, ponieważ faszeruje się nas tym „przeczuciem” od najmłodszych lat, społeczne programowanie, ponieważ każdy ogląda wiadomości, dlatego każdy, kto miał kontakt z każdym, kto oglądał wiadomości, również ogląda wiadomości i staje się to jego codziennym rytuałem i manipulacja, ponieważ tak naprawdę… wcale nie trzeba oglądać wiadomości. Owszem, należy być zaznajomionym z tym, co się dzieje, choćby po to, żeby móc przewidzieć zbliżające się zagrożenia czy ważniejsze zmiany, ale zupełnie nie ma potrzeby, by codziennie słuchać o tragediach mających miejsce na świecie, na które nie możemy zupełnie nic poradzić i pozwalać podobnym treściom oddziaływać na naszą podświadomość! To, że codziennie będziemy słuchać o tym, jak ktoś kogoś brutalnie zamordował, zgwałcił czy pobił nie zmieni nic, poza naszym własnym stanem emocjonalnym. Przez codzienne nasączanie się takimi informacjami, dobrowolnie zalewamy się negatywnymi emocjami, popadamy w smutek/rozdrażnienie/odrętwienie i tym samym napędzamy i karmimy System. Czy ten rytuał nie jest podobny do rytuału w świecie Winstona? 

Pozostaje jeszcze kwestia szeroko pojętej kultury popularnej. Ostatnio zmuszona jestem słuchać radia, ponieważ jest to przyjęte w mojej obecnej pracy i siłą rzeczy jestem zaznajomiona z tym, co jest nadawane w popularnych radiowych stacjach. Muszę przyznać, że było dla mnie szokiem, że można serwować tę samą „piosenkę” kilkanaście razy w ciągu ośmiu godzin, naprzemiennie z kilkunastoma innymi piosenkami, które brzmią niemal identycznie. Jeszcze większym szokiem było to, że… nikomu to nie przeszkadza. Jestem zdania, że w trakcie wykonywania jakiejś czynności, spora część ludzi lubi mieć „w tle” włączone jakieś źródło dźwięków, obojętnie, czy jest to telewizor czy radio, zupełnie już nie zważając na to, jakie są emitowane programy czy melodie. Ot, przy pracy, żeby nie było zupełnie cicho, włącza się to radio, żeby grało w tle, ale nie przywiązuje się szczególnej uwagi do treści przez nie nadawanych. Jednak zjawisko skłania do przyjrzeniu się bardziej szczegółowo kompozycji muzycznej i tekstowej utworów dzisiejszej muzyki popularnej. Moje obserwacje są następujące: wokalistki i wokaliści śpiewają w bardzo podobnym stylu, podobnie modulując głos, do podobnej muzyki o podobnym rytmie, śpiewają teksty o podobnej tematyce. Zachęcam Was tutaj do przysłuchania się jakiemuś popularnemu kanałowi radiowemu i dokonania własnej analizy. Oprócz muzyki w radiu nadawane są oczywiście wiadomości, a także organizowane są przeróżne konkursy czy też programy polegające na zachęcaniu „słuchaczy” do wyrażenia swojej opinii na jakiś temat bądź też podzielenia się jakąś historią. O tych telefonujących „słuchaczach” napiszę coś więcej w innym artykule.  Kolejną platformą mającą ogromny (i to przez duże O!) wpływ na masy jest YouTube. Szczególnie duży wpływ tzw. Youtuberzy mają na tę młodszą część społeczeństwa, czyli na osoby teoretycznie najbardziej podatne na sugestie. Ostatnio jednymi z najbardziej popularnych kanałów są kanały komentujące. Dużą popularnością cieszą się także challenge polegające na (jak wynika z angielskiej nazwy) wykonywaniu swoistego „wyzwania”, często wymyślanego przez „widzów”. Przykładami takich wyzwań mogą być „spróbuj się nie zaśmiać challenge”, „spróbuj czegoś nie zaśpiewać challenge”, „pizza challenge” czy „mój chłopak robi mój makijaż challenge”. Pojawiły się też „cynamon challenge”, „sprite and bananas challenge” czy „don’t judge challenge”. O ile niektóre z takich wyzwań nie są specjalnie szkodliwe, na przykład pizza challenge, które polega na przyrządzeniu pizzy z wylosowanymi „nietypowymi” składnikami (pod warunkiem, że te składniki będą w ogóle jadalne), to inne są niebezpieczne dla zdrowia lub też wiążą się z promowaniem ignorancji i braku empatii. Na przykład challenge ze Spritem i bananami polega na zjedzeniu bananów, popiciu ich Spritem i… wymiotowaniu do kamery. Ściślej mówiąc: na nagrywaniu tego, jak się rzyga. Cynamon challenge polega na zjedzeniu łyżeczki cynamonu i… krztuszeniu się nim. Spróbuj się nie zaśmiać challenge polega na nagrywaniu własnej reakcji na przypuszczalnie „śmieszną” kompilację filmików, w których pomiędzy gaworzącymi niemowlakami i śmiesznymi kotkami, ludzie przewracają się, upadają i uderzają głową w beton. Don’t judge challenge polega na nagraniu siebie jako „ugly”, co oznacza domalowanie sobie pryszczy, monobrwi, wąsów i innych „mankamentów” i następnym skontrastowaniu tego wizerunku z „odpicowaną wersją siebie” w pełnym makijażu. Ktoś mógłby powiedzieć, że to nic takiego, że każdy kiedyś był młodszy i głupszy i że to normalne, że dzieciaki i młodzież oglądają takie treści. Jednak wszystkie te „wyzwania” silnie oddziałują na podświadomość i zachęcają do ignorancji. Jeśli wmówi się odpowiednio młodym ludziom, że zmuszanie się do rzygania do kamery jest śmieszne, jaki to będzie miało wpływ na ich odbiór rzeczywistości w dorosłym życiu? Jeśli odpowiednio młodzi ludzie uwierzą, że śmiesznym jest oglądanie ludzi, którzy zostali nagrani podczas poważnego wypadku i nie wiadomo, czy w ogóle przeżyli, to jaki to będzie miało wpływ na ich odbiór rzeczywistości w dorosłym życiu? Jeśli odpowiednio młodym ludziom wmówi się, że są piękni tylko, jeśli zrobią sobie pełny makijaż oraz że to zupełnie w porządku urządzać sobie „zabawę w wyzwanie” kosztem osób rzeczywiście borykających się z trądzikiem czy nadmiernym owłosieniem, to jaki to będzie miało wpływ na ich odbiór rzeczywistości w dorosłym życiu? I czy nie jest to podobne do Orwellowskiego obrazu kina w „roku 1984”? Do omówienia zostały też kanały komentujące. Filmiki w tych kanałach bazują na dodawaniu własnego komentarza do filmiku innego Youtubera czy też wypowiadanie się na temat jakiejś informacji, zjawiska czy fragmentu programu telewizyjnego. Nie byłoby w tym może nic niewłaściwego, gdyby nie to, że większość Youtuberów prowadzących tego typu kanały nie komentuje innych treści w sposób obiektywny, a zamiast tego wyśmiewa (w niektórych wypadkach dosłownie linczuje) inną osobę, często w perfidny sposób manipulując swoimi młodymi widzami, by ci uczestniczyli w tej nagonce i własnoręcznie linczowali wybraną osobę w sekcji komentarzy pod jej filmami! Często ofiarami tego typu ataków są Youtuberzy w jakiś sposób „wyróżniający się” i przez to łatwi do „wystawienia” na lincz, czasami są to osoby bardzo pozytywne, przez co narażające się Systemowi, czasami są to dzieci lub osoby niepełnosprawne, jednak niemal nigdy nie będzie to inny kanał operujący negatywnymi treściami. Jest to zasada charakterystyczna dla „propagandowych” kanałów – nie zwalczają się wzajemnie i często tworzą „koalicje” po to, by w razie potrzeby „zbiorowo” zrównać z ziemią jakiegoś „niewygodnego” youtubera lub by „podkręcić” modę na śmianie się z konkretnej osoby. Nie podaję nazw konkretnych kanałów, ponieważ nie chcę, żeby ktoś pozwał mnie za zniesławienie, ale zachęcam do samodzielnego zagłębienia tematu i do pooglądania kilku kanałów, które można określić jako kanały komentujące. 

W jaki sposób steruje się opinią publiczną?

  • ·         Telewizja - wiadoma sprawa. Po prostu „włączasz pudło” a twój wybór ogranicza się do tego, w jaki sposób sfałszowane informacje chcesz usłyszeć. Jedne media bardziej prawoskrętne, drugie bardziej lewoskrętne, jedne linczujące tych pierwszych, inne linczujące tych drugich, jedne podające informacje w tonie z tymi pierwszymi, drugie – z tymi drugimi. Ostatecznie jedni i drudzy nie istnieją, za obydwoma stoją te same psychopatyczne elity. Ludzie myślą, że istnieje lewica, prawica, ruchy antyaborcyjne, czarne protesty, marsze niepodległości czy też kontrmarsze anarchistów, anty i pro-homo, podczas gdy w rzeczywistości istnieje tylko dana agenda do zrealizowania w danym kraju, wszystko inne jest teatrzykiem tworzącym iluzję „wyboru” i „możliwości wpływania na losy kraju”. Oprócz tego propaganda za pośrednictwem seriali, programów czy kreskówek; prezentowanie coraz bardziej agresywnych lub nasączonych innymi negatywnymi emocjami treści, zachęcanie do szczepienia dzieci, dyskretne „obśmiewanie” niepasujących ideologii, tworzenie bajek, w których najbardziej „cool” postacią jest osoba nie licząca się z uczuciami innych, cwana i manipulująca, ukazywanie w filmach i serialach „przepychu”, „bogactwa” i „kapitalizmu”, studenci mieszkający w apartamentach, bohaterowie seriali będący lekarzami, prawnikami, architektami, piosenkarzami, modelami.

  • ·         Internet – medium, które ma za zadanie skupić się na indoktrynowaniu dzieci, młodzieży i młodych dorosłych. Zjawiska na Youtubie opisane przeze mnie powyżej. Memy, często nawołujące do okrucieństwa i braku empatii, powiązane z błyskotliwym humorem. Evil is the new Black – tworzenie „Idoli”, którzy są „cool”, bo są „ironiczni”, „błyskotliwi” i… źli. Sterowanie opinią publiczną przez angażowanie ludzi/nie-ludzi/technologii do pisania negatywnych komentarzy pod treściami zagrażającymi Systemowi. Linczowanie osób publicznych, które są zbyt pozytywne, lub zbyt szczere w opisywaniu rzeczywistości. Facebook i Instagram – dobrowolne wyrzeczenie się iluzji prywatności, ludzie stają się uzależnieni od opinii innych na swój temat, dowartościowują się przez ilość polubień swoich zdjęć, obsesyjnie kreują imidż, dobrowolnie podają Systemowi na tacy informacje, które później mogą (i będą) wykorzystane przeciwko nim. Przestają żyć realnym życiem, interakcje z innymi sprowadzają do porozumiewania się przez komunikator, zanikają chęci i potrzeby na rozmawianie twarzą w twarz. Powoli swoje opnie zaczynają kształtować bazując na tym, co dotarło do nich z sieci, to, co przeczytają w internecie staje się realniejsze od ich własnych myśli czy spostrzeżeń. Powoli zanikają myśli, nie ma na nie miejsca w życiu wirtualną rzeczywistością, przepełnioną stymulującymi wszystkie modalności bodźcami.

  • ·         Szkoła – jeden z najwydajniejszych mechanizmów do indoktrynowania. To tutaj warunkuje się dzieci na to, by były z siebie zadowolone tylko, jeśli nauczyciel uzna, że na to zasługują. To tutaj zabijana jest wszelka kreatywność, twórczość, ciekawość świata i otwartość. To tutaj karze się za niewygodne pytania, a nagradza przeciętne myślenie i wnioskowanie zgodne z Systemem. To tutaj każe się jeść, pić i załatwiać potrzeby fizjologiczne o określonych godzinach, to tutaj psychopatyczni nauczyciele mogą znęcać się nad tobą przy tablicy i sprawić, że uwierzysz, że jesteś tumanem i debilem tylko dlatego, że nie mogłeś poprawnie rozwiązać zadania po tym, jak na ciebie nakrzyczano i zrównano z ziemią. Oczywiście, nie wszyscy nauczyciele są psychopatyczni, ale wystarczy zetknąć się z jednym tego typu człowiekiem jako figurą autorytetu, żeby stracić wiarę w siebie na całe życie!

  • ·         Wstyd, Strach, Gniew i Zazdrość – jest to temat na osobny artykuł

  • ·         Struktura Ego – jednakże jest to temat na osobny artykuł

  • ·         Praca – MUSISZ pracować dużo i ciężko. MUSISZ chcieć mieć dużo pieniędzy, żeby móc kupować dużo rzeczy, które MUSISZ mieć. MUSISZ je mieć, ponieważ sprawiają one, że jesteś SZCZĘŚLIWY. Ponieważ MUSISZ dobrze wyglądać, MUSISZ mieć samochód, MUSISZ udekorować przedpokój rzeźbą z mahoniu. Ponieważ MUSISZ mieć rodzinę, którą MUSISZ utrzymać na GODNYM poziomie.

  • ·         Jeszcze wiele, wiele innych aspektów, które nie zmieszczą się w tym artykule, a zostaną wspomniane w kolejnych.

Wymienione przeze mnie sposoby są jedynie nieśmiałym wstępem do opisania zawiłości stosowanych przez System manipulacji, jednak do spójnego ujęcia całości, taki wstęp jest, moim zdaniem, potrzebny, dla wprowadzenia w bardziej zawiłe mechanizmy stosowane dla kontroli ludzi.

Serdecznie pozdrawiam każdego Czytelnika

wtorek, 20 lutego 2018

Czym jest System Kontroli



By najlepiej określić, czym tak właściwie jest System Kontroli, posłużę się przetłumaczonym tekstem Toma Montalka z montalk.net. Właśnie dzięki jego artykułom zaczęłam rozumieć, czego tak naprawdę doświadczam i odkrycie jego strony było dla mnie przełomowym doświadczeniem, które przyczyniło się do zakończenia najgorszego okresu w moim życiu. Wiedza jest najlepszą obroną, a strona Toma została przeze mnie odkryta w najodpowiedniejszym momencie i bardzo dużo zawdzięczam Wiedzy tam zawartej. 
 

Czym jest Matrix? Szkołą lub więzieniem, w zależności od wybranej perspektywy. Z jednej strony, to hiperwymiarowy system uczenia, przyspieszający tempo duchowej ewolucji, poprzez zapewnianie katalitycznych doświadczeń, korespondujących z twoimi myślami, emocjami i duchową kompozycją.
Z drugiej strony, wiele z tych doświadczeń manifestuje się za sprawą drapieżnych sił, żerujących na twoich słabościach. Oczywiście, jedynym sposobem zapobiegania bycia manipulowanym przez te siły, jest odkrywanie, integrowanie i transformowanie twoich słabości w zalety (siłę), tym samym niebezpośrednie osiąganie wyższego celu Matrixu, czyli przekroczenie jego limitów.
Niemniej jednak, te drapieżne siły mają wolną wolę i własną agendę, na którą składa się poszerzanie ich siły i wpływów oraz utrzymywanie się w pełni sił poprzez karmienie się ludzkimi emocjami, a precyzyjniej: energiami emitowanymi przez te emocje, tak samo jak powstrzymywanie kogokolwiek przed staniem się wystarczająco świadomym, by był w stanie dodać destabilizujące wpływy do duchowego więzienia/duchowej farmy, którą prowadzą u nas na Ziemi.
Zsumowanie całej tej hiper wymiarowej manipulacji, może być określone terminem „Matrix Control System” (System Kontroli „Matrix”). To ciężka i trudna szkoła, która osłabia duchowo słabych i wzmacnia duchowo silnych, zgodnie z ich postanowieniem bycia ofiarą czy wojownikiem. 


Właśnie tak w skrócie można opisać System Kontroli. Jest to swoiste więzienie, będące także szkołą, zapewniające katalizatory mające wprowadzić nas w życiowe lekcje, które mamy tutaj do doświadczenia. Na początku zawsze będzie to przerażająca perspektywa, wiążąca się z poczuciem zagrożenia i dyskomfortem. Wszak istnienie hiperwymiarowych drapieżników karmiących się ludzkimi emocjami wydaje się nie tylko nieprawdopodobne, ale także przerażające. Na początku można próbować racjonalizować niektóre wydarzenia, które przytrafiają się nam, kiedy zaczynamy się wybudzać, właśnie dla ochrony ego. Ciężko jest zaakceptować, że pewne rzeczy, takie jak czytanie w myślach, manipulacje na poziomie kwantowym w celu wywołania w kimś określonej emocji, ataki psychiczne bądź technologia posługująca się eterycznymi energiami w ogóle istnieją, ponieważ jest to przerażające. Zetknięcie się z prawdziwą rzeczywistością po tym, jak całe życie wierzyliśmy w coś zupełnie innego, coś będącego jedynie iluzją i manipulacją dla kontroli ludzkości, jest przerażające i bolesne. Utracenie wszelkiej prywatności, o której istnieniu byliśmy zapewniani od dzieciństwa jest szokiem, który bardzo ciężko przetrwać. Mnie ledwo się to udało, ale więcej o swoich własnych doświadczeniach opiszę w osobnym artykule. „Wybudzanie się” nie jest łatwym i przyjemnym procesem, nie jest nagłym otoczeniem się „chmurką pozytywności”, nie jest nagłym oświeceniem, nie jest także niczym wzniosłym. Wybudzanie się jest związane z niewyobrażalnym cierpieniem, wyalienowaniem i samotnością. Na ogół nie dzieje się tak, że wybudzamy się całymi rodzinami, albo że razem z nami prawdziwą rzeczywistość odkrywa ktoś z naszych przyjaciół. Wtedy jest się samemu. Wtedy wie się, że jeśli nawet powiedziałoby się komuś o tym, czego doświadczamy, zostalibyśmy odebrani jako osoba niepoczytalna. Wtedy zaczyna widzieć się rzeczy, których nie widzi nikt inny, jest się obiektem ataków, których nikt inny nie odbiera, ponieważ niewybudzeni ludzie procesują informacje na innym poziomie i nie mają w umyśle „podstaw”, które umożliwiałyby im choćby spodziewanie się czegoś takiego. Każde wyjście z mieszkania wiąże się wtedy z niewyobrażalnym stresem, bo na każdym kroku możemy spodziewać się ataku, który jest wycelowany jedynie w nas, który zostanie dostrzeżony jedynie przez nas, którego skutki odniesiemy tylko my, nikt inny, nawet jeśli wyjdziemy z grupą przyjaciół. Wtedy na ogół nie mamy jeszcze wystarczającej Wiedzy, by móc bronić się przed tymi atakami, a nikt nam w tej kwestii nie pomoże, ponieważ nikt inny tego nie doświadcza i nie ma pojęcia o istnieniu takiej formy prześladowania. To także proces wiążący się z odkrywaniem iluzji nie tylko w otaczającej nas rzeczywistości, ale także w nas samych. To mozolne odkrywanie wprogramowanych w nas zachowań, o których wmówiono nam, że są „dobre”, podczas gdy w rzeczywistości są one tylko kolejnym elementem kontroli, mającym utrzymać nas w szeregu. To dowiadywanie się, że to, w co wierzyliśmy, że jest „dobre”, altruistyczne i „szlachetne” jest zupełnym tego przeciwieństwem. To powolne likwidowanie wszystkich uwarunkowań, programowań i mechanizmów obronnych ego, to „przekraczanie” owego dyskomfortu, co jest bardzo bolesne i wymaga ogromnej szczerości. Jednakże, jeśli uda nam się to w jakiś sposób przetrwać dzięki natknięciu się na odpowiednią wiedzę i systematycznemu zgłębianiu jej, poczujemy się niewyobrażalnie wolni. Jeszcze nie całkiem wolni, ale na pewno bardziej wolni, niż kiedykolwiek byliśmy. Wtedy zrozumiemy, że tak naprawdę jesteśmy dopiero na początku drogi i to nasze osobiste piekło, którego doświadczyliśmy, absolutnie nie było końcem duchowego rozwoju, uczenia się i samodoskonalenia. I z każdym kolejnym dniem coraz bardziej będziemy rozumieć, czym jest System Kontroli i z każdym kolejnym dniem będziemy stawać się bardziej wprawieni w pokonywaniu limitów w nim zawartych. Oczywiście będzie tak tylko, jeśli zwalczymy strach i dyskomfort i otworzymy się na coś nieznanego oraz jeśli będziemy konsekwentni.
Tom wspomina o drapieżnych siłach, które mają interes w kontrolowaniu ludzkości. W dalszej części pisze o nich tak:

Hiperwymiarowi Drapieżnicy:
  • ·         Ponad ludzkim poziomem ewolucji, istnieje kilka poziomów okupowanych przez bardziej wyrafinowane formy życia, włączając w to wrogie byty z umiejętnością przekraczania przestrzeni i linearnego czasu, czytania myśli, manipulowania emocjami, posługiwania się nieświadomymi jednostkami niczym marionetkami oraz manifestowania się na zawołanie w naszej rzeczywistości.

  • ·         Żeby utrzymać się na tym samym poziomie, potrzebują emocjonalnej, eterycznej i witalnej energii, a ludzkość przez długi czas była ich głównym źródłem pożywienia. Karmią się energiami, które rezonują z ich własnymi wibracjami: negatywnymi emocjami (strach, poczucie winy, wstyd, smutek etc.), psychologiczne cierpienie i zboczone energie seksualne.

  • ·         Jako że są chciwi, zamiast żywić się naturalnie pojawiającymi się negatywnymi emocjami przez tych, którzy zgodnie ze swoją wolną wolą, wybrali angażowanie się w zachowanie o niższych wibracjach, ci drapieżnicy wywołują i nakłaniają do ignorancji, cierpienia i zboczeń tak wiele osób, ile zdołają, by zmaksymalizować zbiory negatywnych energii. Chociaż teoretycznie nie jest to naruszenie wolnej woli (ponieważ mogą jedynie wzmacniać negatywne tendencje, które już w sobie mamy), ich wymuszone zbieranie energii poprzez System Kontroli zaburza równowagę, ponieważ zachęca do ignorancji i niewolnictwa, zamiast do świadomości i wolności.

Hiperwymiarowi drapieżnicy zostaną przeze mnie bardziej szczegółowo opisani w osobnym artykule, jednakże w kontekście tego artykułu warto omówić kilka spraw. Z owymi siłami jak dotąd miałam do czynienia całkiem sporo. Na dzień dzisiejszy potrafię rozpoznać, kiedy dokonują oni interakcji przez ludzi czy sytuacje w moim otoczeniu, a kiedy w pełni kogoś „pozyskują” i działają bezpośrednio przez tę osobę. Mogą też oni okupować ciała, które samodzielnie stworzyli w taki sposób, by mogli „przetransferować” do nich swoją świadomość i dzięki temu działać bezpośrednio na planie materialnym – jako istoty materialne. Tak jak napisał Tom, w Systemie Kontroli chodzi o utrzymanie ludzi w tak niskim poziomie świadomości, jak to tylko możliwe, w celu bezkarnego odżywiania się negatywnymi energiami, które w dużej mierze są wywoływane przez nich samych. Chcą oni utrzymać ludzi w jak największej ignorancji oraz w jak najniższych wibracjach (w jaki sposób to robią również zostanie opisane w osobnym artykule), żeby zminimalizować ryzyko zorientowania się, że wcale nie znajdujemy się na samym końcu łańcucha pokarmowego. Ich celem jest totalna kontrola i maksymalny zbiór negatywnych energii, które dodają im witalności. Ci hiperwymiarowi drapieżnicy to istoty z czwartej gęstości zorientowane na Służbę Sobie (ang. STS – Service to Self), potrafiące z łatwością czytać w myślach (świadomych i podświadomych), mające dostęp do wszystkich czyichś cech „osobowości”, zorientowane także, jakie ktoś ma siły, słabości, słabe punkty i emocjonalne haki, potrafiące lustrować wspomnienia, przewidywać przyszłość, podróżować w czasie, wydawać hipnotyczne sugestie, wywoływać ból, swędzenie, natrętne myśli, sztuczne emocje, nastroje i stany, potrafiące posługiwać się zaawansowaną technologią operującą eterycznymi energiami. Ludzkość od bardzo dawna była przez nich odpowiednio „upośledzana”, by zminimalizować potencjał na duchowy rozwój, zmniejszać inteligencję i połączenia pomiędzy półkulami. Czyli jednym słowem – od dawna jesteśmy utrzymywani w odpowiednim „odrętwieniu” przez hiperwymiarowych drapieżników stosujących genetyczne modyfikacje, podtruwanie za pomocą jedzenia czy leków oraz społeczne programowanie, hipnotyczne sugestie i wszelkie wyobrażalne i niewyobrażalne formy manipulacji. Jednakże, pomimo tego, że sytuacja wydaje się totalnie beznadziejna, jeżeli tylko zdobędziemy odpowiednią wiedzę i staniemy się świadomi danych zagrożeń, automatycznie zyskujemy szansę na rozwinięcie odpowiedniej formy obrony. O ile nie możemy bronić się przed czymś, o czego istnieniu nie mamy pojęcia, to wraz ze wzrostem naszej świadomości rozpościerają się przed nami możliwości podjęcia kroków do neutralizowania ataków. Pomimo wieków genetycznego upośledzania i prania mózgów przez media, edukację i socjalizację, nasze umysły wciąż mają ogromny potencjał i mamy wszelkie środki do tego, by się bronić! Pomimo tego, że te wrogie siły dysponują o wiele wyższą technologią i wysoką inteligencją, nie są niepokonane i ZAWSZE będą starały się zmanipulować was i przekonać, że nic nie znaczycie i że nie ma żadnej nadziei. Ważnym jest, aby tego nie słuchać i nabrać wiary we własne możliwości, codziennie wykazywać chęć uczenia się i systematycznie zgłębiać wiedzę. Możecie o wiele, WIELE więcej, niż te wrogie siły chcą, żebyście wierzyli.  
Oto, co Tom pisze w dalszej części artykułu:


Szerzenie Świadomości

  • ·         Ponieważ wrogie hiper wymiarowe siły mają ogromny interes w Systemie Kontroli, uciekają się do wszelkich możliwych środków, by pacyfikować wszystkie destabilizujące czynniki, które mogłyby zagrozić ich farmie pożywienia. Ktokolwiek zaczyna proces duchowego przebudzenia i zaczyna odzyskiwać siłę i wolność osobistą, jest niezwłocznie namierzony. Takie namierzenie ma na celu podjęcie stosownych akcji, które mają ustawić taką osobę do szeregu, sprawić, że będzie bezsilna bądź sprawić, żeby straciła wiarę w kontynuowanie tej ścieżki.

  • ·         Kiedy osoba wysyła pierwszy impuls ku wolności, zostaje wygenerowany przeciwny impuls o równej sile, który ma sprawić, że dana osoba zainteresuje się różnymi, negatywnie synchronicznymi „okazjami” do zaangażowania się w obniżające wibracje aktywności i doświadczenia, aby skompensować poprzedni impuls ku wolności. Są to m. in. sytuacje wywołujące strach, rozproszenie, cierpienie, wątpliwości, depresję, angażowanie się w niższe impulsy i auto beneficjenckie (self-serving) zachowania.

  • ·         Czasami to zjawisko wznosi się naturalnie zgodnie z prawem inercji (okultystyczne i karmiczne prawa), a czasami za takim kontr-impulsem stoją hiper wymiarowe siły, aby rozbroić zagrożenie, zanim zyska więcej siły.

  • ·         Kolejne metody tłumienia to m in. sabotowanie i rozpraszanie namierzonej jednostki przez otaczających ją ludzi, którzy są możliwi do bezpośredniego zmanipulowania. Każdy, który nie jest w pełni świadomy w danym momencie, może być marionetką tak długo, jak długo nie zwraca na to uwagi. Luki w uwadze w zupełności wystarczą, aby podświadomie zaimplantowane impulsy zaowocowały w danej akcji czy wypowiedzeniu danego zwrotu.

  • ·         Większość ludzi nie przykłada większej wagi do uwagi czy świadomości, zamiast tego żyje sobie „spokojnie” w nie-całkiem-świadomym śnie, co czyni ich bardzo podatnych na bycie kierowanymi przez zewnętrzne wpływy. Niektórzy rodzą się z niewydajnymi poziomami zindywidualizowanej świadomości i nigdy nie doświadczą świadomego momentu; to właśnie oni tworzą główną klasę agentów Matrixu, reszta z nas funkcjonuje jako agenci tylko czasami, kiedy przestaniemy się skupiać. Z powodu obfitości duchowo uśpionych ludzi w populacji, System Kontroli nie ma żadnego problemu z wygospodarowaniem szachowych figurek do manewrowania wokół namierzonych jednostek i ustawiania ich na miejsce za ich pomocą.

O takim „pacyfikowaniu” również napiszę osobno. Doświadczyłam tego na własnej skórze. Takie pacyfikowanie rozpoczyna się po tym, jak zostanie się uznanym za istotne zagrożenie i zaczyna się od ataku o „najniższej randze”, takiego stylizowanego na możliwy wewnątrz iluzji, na przykład hakerski atak na komputer, symulowanie stalkingu czy włamania, „szantażowanie” jakąś treścią mającą wywołać wstyd/poczucie winy czy inną negatywną emocję. Takie „szantaże” mogą odbywać się przez którąś z osób z bezpośredniego otoczenia, zawsze są wypowiadane w formie niebezpośredniej, ale w taki sposób, by tylko osoba, której dotyczą zrozumiała, o co chodzi. Jeśli nie uda się spacyfikować kogoś którymś z takich ataków, ich „rangi” wzrastają, aż ma się do czynienia z jawnym czytaniem myśli, atakami psychicznymi wywołującymi ból, „błędami” w Matrixie, hackowaniem snów i nastawianiem ich na treści o charakterze erotycznym lub zmuszające cię do zachowywania się w nich w sposób agresywny przez sugestie hipnotyczne, agentami zatrudniającymi się w twojej pracy lub nawet siłami czwartej gęstości STS fatygującymi się osobiście do wchodzenia z tobą w interakcje bezpośrednie. Takie ataki mają jeden cel – sprawić, że zagrożenie przestanie być zagrożeniem, nie ważne w jaki sposób. Osoba zostanie wmanipulowana w zmienienie ścieżki na taką, która nie jest zagrożeniem dla Systemu Kontroli – zagrożenie zneutralizowane. Osoba nie wytrzyma presji bycia szpiegowaną, niezrozumianą i prześladowaną we własnym umyśle i zwariuje – zagrożenie zneutralizowane. Osoba ucieknie w alkohol i inne środki odurzające, żeby ukoić ból związany z atakami, przez co zaniedba wszystkie inne aktywności i całkowicie obniży swoje wibracje – zagrożenie zneutralizowane. Osoba zostanie uwikłana w związek z toksycznym partnerem, który utrzyma ją w niskich wibracjach – zagrożenie zneutralizowane. Osoba popełni samobójstwo – zagrożenie zneutralizowane.  Jednakże, można przetrwać wszystkie rangi ataków, jeśli będzie się codziennie pracować nad zdobywaniem Wiedzy i rozwinie się umiejętności takie jak Czujność, Dyscyplina czy Umiejętność Rozróżnienia. Jeśli przewidzi się rodzaj i czas ataku, ten najprawdopodobniej w ogóle się nie pojawi. Z czasem można nabrać dużej wprawy i stawać się coraz mniej podatnym na takie ataki, ale trzeba chcieć uczyć się i zdobywać Wiedzę.
Prawdą jest także, że każdy może zostać agentem Systemu Kontroli, jeśli tylko nie będzie wystarczająco uważny. I większość ludzi przez większość czasu jest niewystarczająco uważnymi, przez co System nie ma problemu, żeby komunikować się z tobą przez twoją rodzinę i przyjaciół. Takie „ataki” składają się na manipulowanie osób z twojego otoczenia do wypowiedzenia konkretnego słowa czy zwrotu, do wywołania w nich danej emocji i spowodowania, że (na przykład) wybuchną na ciebie bez powodu krzykiem, „wdrukowywanie” w nich danych odczuć co do ciebie – możliwości są ograniczane tylko przez ich kreatywność i stopień czujności osób, których chcą użyć. Drapieżnicy uwielbiają odcinać problematyczne jednostki od przychylnych i ważnych osób i skłócać ze sobą rodziny, związki czy wieloletnich przyjaciół poprzez operowanie subtelnymi wrażeniami, hipnotycznie wmontowywanymi o odpowiednim czasie.


Szersza Perspektywa

  • ·         Chociaż nie zawsze jesteśmy sprawcami wymierzonych przeciw nam niesprawiedliwości, to my jesteśmy przyczyną wkraczania ich w nasze życie. Matrix, nawet ze wszystkimi swoimi zakłóceniami i dysharmoniami wprowadzonymi przez wrogie byty, które wykroczyły poza swoje miejsce w naturze, wciąż pozostaje programem uczenia się, całkowicie odpowiadającym na naszą ignorancję i słabości. Być może wyborem drapieżnika jest zaatakować, ale naszym wyborem jest akceptowanie ataku i uleganie mu.

  • ·         Matrix może jedynie przeszkadzać nam poprzez elementy już w nas istniejące, które korespondują z niskimi wibracjami. Jeśli ignorujemy naszą intuicję, mamy luki w naszej świadomości lub angażujemy się złe uczucia i zachowania, będą to „tunele”, przez które System może wnikać. Ataki służą do zidentyfikowania własnych słabości i zapewniają możliwość skupienia się na tym, jaki będzie następny krok do duchowego przebudzenia.

Tom porusza tu ważną kwestię. Drapieżnik może, używając swojej wolnej woli, zaatakować, ale to od nas zależy, w jaki sposób podejdziemy do tego ataku, czy zdołamy go zneutralizować, czy nauczymy się czegoś przez to doświadczenie, czy też wybierzemy rolę ofiary i całkowicie ulegniemy temu atakowi. Dzięki atakom nauczyłam się radzić z negatywnymi emocjami, choć na początku umiałam tylko „wybierać” uleganie atakom i wkraczanie w rolę ofiary, to z biegiem czasu nauczyłam się używania ataków dla identyfikowania własnych słabości, dzięki czemu coś, co zostało zastosowane w negatywnych zamiarach stało się ostatecznie pozytywnym doświadczeniem, w jakimś stopniu uzdrawiającym z iluzji ego i programowania. Dlatego nie warto bać się ataków i podchodzić do nich w negatywny sposób, zamiast tego warto podejść do nich jak do lekcji, które mogą nas czegoś nauczyć, jeśli tylko będziemy tego chcieć.
Pozdrawiam każdego Czytelnika,
Kasia

poniedziałek, 19 lutego 2018

Bajka o Złym Magiku



Cześć, jestem Kasia. Opowiem wam bajkę o Złym Magiku. 

Za siedmioma górami, za siedmioma morzami, żył pewien Magik. Nie był to jednak Magik przyjazny, który używałby swojej magii do dobrych celów. Rdzeń Magika był czarniejszy od nocnego nieba, jego serce od dawna beznadziejnie zamrożone, a jego oczy równocześnie przebiegłe i martwe, niemożliwe do przyrównania do jakichkolwiek innych oczu jakiegokolwiek innego stworzenia w tamtej Krainie, która znajdowała się za siedmioma górami i siedmioma morzami. Kraina porośnięta była gęstym lasem, pełnym ślepych zaułków i bujnej roślinności, za wszelką cenę wznoszącej się ku światłu pomimo tego, że była to roślinność szorstka, pełna kolców i rosnąca w sporym zacienieniu.
Zły Magik miał tysiące owiec. Niestety, miał z nimi problem. Owce bały się magika, bo każdego dnia widziały, jak jedna z nich jest zabijana na jego śniadanie, a inna na obiad. Uciekły więc z zagrody magika, przez co przysporzyły mu trudności, gdyż odnajdywanie ich w gęstym lesie było męczące i czasochłonne. Ponieważ był magikiem, żeby sobie z tym poradzić, użył magii.
Zahipnotyzował wszystkie owce i zasugerował im, że one wszystkie są nieśmiertelne oraz że nie dzieje im się żadna krzywda, kiedy obdziera je ze skóry i zjada – przeciwnie, to dla nich bardzo dobre i całkiem przyjemne; po drugie, zasugerował, że magik jest tak naprawdę dobrym panem, który kocha swoje stado tak bardzo, że zrobiłby dla nich wszystko; po trzecie, zasugerował, że jeżeli cokolwiek miało się im przytrafić, i tak nie wydarzyło by się od tak nagle, a już na pewno nie dzisiejszego dnia, dlatego nie ma żadnej potrzeby, by o tym myśleć.
Później innym owcom powiedział: „Jesteście ludźmi, nie musicie się bać. Tylko owce zostaną zabite i zjedzone, nie wy. Wy jesteście ludźmi, zupełnie jak ja.” Jeszcze innym owcom oznajmił: „Wy jesteście lwami – tylko owce się boją. Uciekają, bo są tchórzami. Wy jesteście lwami; wolelibyście umrzeć niż uciec. Nie jesteście tacy, jak te owce, więc kiedy one są zabijane, to nie jest wasz problem. One właśnie po to są, ale was umiłowałem sobie najbardziej z wszystkich przyjaciół z tego lasu.” Tym sposobem, każdej z owiec opowiedział inne historie i już następnego dnia, owce przestały uciekać z zagrody.
Owce wciąż widziały, jak inne są zabijane i ćwiartowane, ale nie obchodziło ich to. Ktoś był lwem, ktoś był tygrysem, ktoś człowiekiem, a ktoś magikiem. Nikt nie był owcą, za wyjątkiem tej, która była zabijana. Tym sposobem, bez zatrudniania pomocników, utrzymał w zagrodzie tysiące owiec. Owce wychodziły do lasu po jedzenie i wodę i zawsze wracały do zagrody, myśląc sobie: „Nazajutrz zostanie zabita jakaś owca, nie ty. Ty nie jesteś jedną z nich. Ty jesteś lwem – szanowanym, honorowym, przyjacielem wielkiego magika”. Problemy magika zostały rozwiązane, a owce nigdy więcej już nie uciekały. 

Brzmi nieciekawie. Raczej nie przeczytalibyśmy tej bajki na dobranoc dzieciom, ewentualnie nakręcilibyśmy na jej podstawie historyjkę dla dorosłych, którą można by całkiem fajnie ująć, operując, dajmy na to, plastelinowymi ludzikami i łącząc taki obraz z odpowiednim podkładem muzycznym. Prawdopodobnie jednak niczego byśmy nie zrobili, odłożylibyśmy książkę na półkę i w tejże sekundzie zapomnielibyśmy o tej historyjce.

W końcu bajki to bajki, są dobre dla dzieci, pryszczatych nastolatków albo zdziecinniałych dorosłych, którzy dysponują tak rzadkim dzisiaj nadmiarem wolnego czasu. Ale co jeśli taka bajka jest rzeczywistością?

Co jeśli świat, który, jak nam się do tej pory wydawało, tak dobrze znamy, wcale nie jest takim, w jaki wierzyliśmy i takim, jakiego go widzieliśmy? Co jeśli religia wcale nie uczy moralności, prawo wcale nie strzeże sprawiedliwości, polityka wcale nie rozstrzyga kwestii gospodarczych czy społecznych, medycyna wcale nie leczy, edukacja wcale nie uczy, państwo wcale nie pilnuje, policja wcale nie zwalcza przestępczości, media wcale nie przekazują informacji, prawda wcale nie jest prawdziwa?

Fakt, to dość abstrakcyjne założenie. Że niby wszystko jest zupełnie odwrotnie i ktoś nas robi w bambuko w każdej możliwej dziedzinie życia? Że niby po co? Kto i w jakim celu? Jak to medycyna nie leczy, skoro jeśli wezmę antybiotyk, to mija mi angina? Jak to policja nie zwalcza przestępczości, skoro co rusz w gazetach i telewizji mówi się o pojmaniu jakiegoś bandziora? Kto niby siedzi w więzieniach w takim razie? Jak to edukacja nie uczy, skoro wszystkie dzieci przychodzą do szkoły nie umiejąc czytać ani liczyć, a kończą ją ze zdaną maturą? Jak to prawo nie strzeże sprawiedliwości, skoro sąd jest miejscem, w którym o tę sprawiedliwość można walczyć i owszem, są układy, znajomości, biurokracja, ale niektórzy pomimo tego tę sprawiedliwość wygrywają? Jak to religia nie uczy moralności, skoro w Biblii aż nadto jest przykładów moralnych zachowań? Może nie zawsze dosłownie rozumianych, ale zawsze? Wiadomo, że księża tak jak ludzie – są różni, ale przecież jeden kiepski ksiądz nie skreśla od razu całej religii!

Brzmi znajomo, prawda? Jeśli jakimś sposobem to czytacie i dotarliście na mojego bloga, prawdopodobnie nie jesteście jedną z osób, które zadałyby większość z powyższych pytań, ale z całą pewnością otaczają was ludzie (i to w rażącej większości), którzy w taki właśnie sposób myślą. Niestety, prawda jest taka, że większości ludzi nie przyjdzie do głowy kwestionowanie otaczającej ich rzeczywistości, bo wiąże się to z pewnym dyskomfortem. Dopuszczenie do świadomości możliwości istnienia jakiejkolwiek teorii spiskowej jest krokiem, na który nie każdy może sobie pozwolić, albo przez niechęć do stanięcia twarzą w twarz z wiążącym się z tym dyskomfortem, albo przez ignorancję. Trudno kogokolwiek za to winić – po prostu po całej tej propagandzie, z którą mamy do czynienia na co dzień we wszystkich mediach, szkołach i miejscach pracy, mało kto zdołał rozwinąć umiejętność krytycznego myślenia. Zasadniczo „propaganda” jest tylko jednym z czynników mających na to wpływ, ale to omówię w osobnym artykule.

Bardzo łatwo jest zepchnąć na margines osobę kwestionującą rzeczywistość. Tak naprawdę wystarczą do tego proste techniki manipulacyjne, które bezbłędnie zadziałają na większość ludzi. Wszak nikt nie uczy psychologii w szkołach, przeciętny Kowalski kojarzy jedynie pojedyncze terminy, takie jak depresja czy ADHD, JAK zatem miałby oprzeć się technikom manipulacyjnym? Jeżeli chociaż miałby pojęcie o istnieniu czegoś takiego jak manipulacja czy techniki manipulacyjne, miałby jakieś szanse na obronę przed praniem mózgu, jednak w momencie kiedy świadomość takich technik jest praktycznie zerowa, można całkiem bezkarnie sterować tłumami ludzi i dowolnie programować ich poprzez socjalizację, warunkowanie i bombardowanie stosownymi treściami w mediach. Zasadniczo „manipulacja” (a przynajmniej to, co przez nią rozumiemy) jest tylko jednym z czynników przyczyniających się do utrzymywania społeczeństwa w iluzji, ale to również omówię w osobnym artykule.

Jak sprawić, żeby cały świat pozostawał w iluzji? Jak sprawić, żeby ludzie śnili o byciu obudzonymi? To również jest temat na osobny artykuł. W tym miejscu wspomnę jedynie, że w tym celu urządzany jest istny majstersztyk, idealnie skomponowany w taki sposób, żeby zminimalizować szanse na „wybudzenie się” kogoś do minimum. A jeżeli dana osoba choćby zbliży się do tego „minimum”, zostają podejmowane stosowne działania, by nie przekroczyła tego progu. Jeżeli – jakimś cudem – jednak ten próg przekroczy, wtedy, moi drodzy, następuje totalne przebiegunowanie rzeczywistości. Schizofrenia-fix. Paranoja-instant. Obcy ludzie na ulicy powtarzający twoje myśli. Grzebanie w śmieciach. Śledzenie. Obcy składający ci wizyty w eterze, czytający wszystkie twoje myśli i gadający do ciebie przez „ludzkie naczynia”. Synchroniczności. Głuche telefony. Faceci z telewizji śniadaniowej robiący aluzje do tego, co jadłeś na śniadanie. Albo do tego, co sobie pomyślałeś jedząc śniadanie. Prawie-potrącające-cię samochody. Ludzie gapiący się w tramwaju. I na chodniku. Poprzestawiane przedmioty w mieszkaniu. Błędy w Matrixie, takie jak samoistnie napełniające się szklanki, ginące przedmioty, przedmioty pojawiające się w dziwnych miejscach. Paranormal activity – dziwne hałasy, spadające przedmioty, zwierzęta gapiące się w jakiś punkt pokoju i warczące na ten punkt. Komentarze na Pudelku odnoszące się bezpośrednio do tego, co robiłeś lub mówiłeś przedwczoraj. Zawierające dokładnie taki sam szyk zdań. Ludzie zachowujący się w stosunku do ciebie przesadnie agresywnie, na przykład bezdomni grożą ci pobiciem, ekspedientki krzyczą, bo chcesz zrobić zakupy albo grupka młodzieży wyzywa cię po drugiej stronie ulicy. Grożenie ci chorobą/śmiercią/pobiciem/załatwieniem twojej mamy, dziewczyny/chłopaka i psa. Dziwne bóle pojawiające się naprzemiennie w różnych miejscach ciała. Osoby telefonujące do radia gadające o tym, co robisz w danej chwili lub też robiące aluzje do zdjęć, które dopiero co przegrałeś na komputer.

Tak, to wszystko i jeszcze więcej przytrafi ci się, jeśli wykroczysz poza pewien pułap i zaczniesz stanowić zagrożenie dla Systemu Kontroli! Tak, miałam okazję tego wszystkiego doświadczyć i większość wymienionych wyżej przykładów jest przykładami z mojego życia! Jak to się stało, że jeszcze nie wylądowałam w Świeciu czy innych Tworkach? Jak z całą pewnością stwierdzić, że nie cierpię z powodu F20 i że wszystko to rzeczywiście ma i może mieć miejsce, jeśli tylko zaczniesz to widzieć?

Odpowiedź jest następująca: nie da się.
Niestety, jest dokładnie tak, jak Morfeusz powiedział do Neo:
„Nie da się komuś pokazać Matrixu. Trzeba to zobaczyć samemu.” 

Jednak, skoro już tu jesteś, zakładam, że nie jest to kwestia przypadku. Jeżeli istnieje choć cień szansy, że dotrze tu ktoś znajdujący się w podobnej sytuacji, może być pewien, że nie jest w tym wszystkim sam i może liczyć na moje wsparcie! Najskuteczniejszą obroną przed tym wszystkim jest Wiedza – i Nią właśnie mam zamiar dzielić się na tym blogu. Nie jestem żadnym znawcą, właściwie dopiero raczkuję w dziedzinach ukrytej Wiedzy, ale mam nadzieję, że Wiedza, której zdążyłam się do tej pory nauczyć przyniesie komuś pożytek. Pamiętajcie, że nigdy nie jesteście sami, nie ważne, jak samotni i wyobcowani byście się nie czuli!

W kolejnych wpisach opiszę, czym właściwie jest System Kontroli, kto tak naprawdę pociąga w tym wszystkim za sznurki, jakie istnieją sposoby obrony przed ścigającym nas Systemem, czym są ataki psychiczne i w jaki sposób można się przed nimi bronić, jakie sposoby są używane do utrzymywania ludzi we śnie, a także opiszę swoją historię i prawdopodobnie poruszę także wiele innych tematów. Mam nadzieję uczyć się i rozwijać razem z tym blogiem, mam także nadzieję, że publikowane przeze mnie treści przyczynią się do Waszego uczenia się i rozwoju.

Serdecznie pozdrawiam każdego Czytelnika!

Źródła:
The Tale of The Evil Magician