niedziela, 4 marca 2018

W jaki sposób System utrzymuje ludzi w szeregu – haki emocjonalne, socjalizacja, społeczne programowanie oraz jak to się dzieje, że nigdy nie jesteśmy wystarczająco dobrzy



„Mam dość zakłamania
Mam dość pustych słów
Mam dość przemądrzałych
Mam dość świętych krów
Mam dość pogardzania
Mam dość
Niech się śmieją
Mam dość
Tych co szydzą, drwią, bo nic nie rozumieją

Nie mogę znaleźć takich słów, które opiszą wszystko, kto by mógł?
I tylko mam nadzieję, że nie jestem sam i ty też widzisz, że
Obrywasz ciągle za coś, co nie jest złe
Ale przekręcają wypaczają i gnębią cię
Wbijają szpilę w ciebie, pogardy ton,
Włażąc z buciorami w twoje pole, oni popełniają błąd

Mam dość nieuczciwych
Mam dość szarlatanów
Mam dość nawiedzonych
Mam dość mądrych panów
Mam dość wyuczonych
Mam dość nie wariatów (…)”1

Tak idealnie ujął to zespół Kabanos w jednym ze swoich utworów.
Jak już zdążyłam wspomnieć, hiperwymiarowi drapieżnicy z czwartej gęstości zorientowani na Służbę Sobie karmią się negatywnymi emocjami. Jako, że są chciwi, nie zadowalają ich negatywne emocje, które zaistnieją naturalnie, ponieważ ludzie zaangażują się w nie korzystając ze swojej wolnej woli. Te istoty potrafią zachęcać ludzi do angażowania się w niskowibracyjne zachowania czy emocje, posługując się różnymi manipulacjami, warunkowaniem, socjalizacją, technologią bazującą na energiach eterycznych lub hipnotycznymi sugestiami, by zmaksymalizować zbiory negatywnych energii. Jak zatem sprawić, żeby ludzie byli jak najbardziej smutni, zagniewani, rozczarowani, zazdrośni, zalęknieni, zawstydzeni, apatyczni czy melancholijni? Jak wpływać na ich zachowanie w taki sposób, by ciągle stanowili pożywienie dla Systemu, ale w tym samym czasie byli przekonani, że ich życie jest względnie szczęśliwe i spełnione? A także w jaki sposób zapobiegać możliwości zaistnienia jakichkolwiek destabilizujących wpływów?


Śpij dobrze

Po pierwsze, należy bombardować ludzi negatywnymi informacjami. Jak zdążyłam już to omówić w poprzednim artykule, wiadomości, na których skupiają się media, zawsze będą negatywne, od czasu do czasu zostaną przeplecione czymś nieszkodliwie pozytywnym, jak na przykład informacją o psie, który potrafi liczyć do pięciu czy o wynikach konkursu dla Morsów w Świnoujściu. Należy również odpowiednio wcześnie wmówić ludziom, że oglądanie lub słuchanie takich programów to obowiązek każdego z nas, ponieważ nie można nie interesować się tym, co dzieje się w kraju i na świecie i zaniechanie takich praktyk wiązałoby się z niespełnieniem patriotycznych obowiązków i zatrważającą ignorancją. W tym miejscu możecie zauważyć, że ignorancją nie jest kompletny brak zainteresowania poszukiwaniem odpowiedzi na pytania typu: Dlaczego istniejemy? lub Jaki jest sens życia? Osoba, która traci czas na tego rodzaju dyrdymały zostanie szybko sprowadzona przez System na ziemię kolejnym „nie filozofuj”, „chyba masz za dużo wolnego czasu” lub „jak ktoś mało pracuje, to ma czas na takie pierdoły” (co jest grą na wstydzie i fałszywym poczuciu obowiązku – o tym w dalszej części). Co (między innymi) możemy usłyszeć lub przeczytać w sekcji „wiadomości”?

„ Seryjny morderca zaszlachtował pięcioosobową rodzinę. Najmłodsza ofiara miała dwa lata.”

„ Matka zamordowała własne dziecko cegłą.”

„ Trzech neonazistów obchodziło w lesie urodziny Adolfa Hitlera.”

„ Jakiś polityk X zarabiający 10 000 złotych miesięcznie powiedział, że ledwo mu starcza do pierwszego.”

„ Jest zimno, bo jest zima. Jak Polacy znoszą temperaturę poniżej -10 stopni?”

„Wśród ofiar byli Polacy.”

„Wśród ofiar nie było Polaków.”

„ Kolejny nieznany gatunek grypy zbiera śmiertelne żniwo. Podobno najbardziej podatne są dzieci.”

„ Następna osoba zmarła na skutek zarażenia nowym wirusem grypy.”

„ Jakieś wydarzenie kulturowe/rocznica czegoś/obchody czegoś.”

„ Ci nasi politycy to jednak głupole. Pan Y znowu obraża kobiety, a pani Z znowu zachowuje się, jakby postradała rozum.”

„ Kącik zdrowia. Sposoby na walkę z nadwagą/cukrzycą/grzybicą.”

„ Brutalny zbiorowy gwałt na dziewczynie, która sama wracała z dyskoteki.”

„ Kobieta ugotowała psa w samochodzie.”

„ Kobieta ugotowała dziecko w samochodzie.”

„Mamy nowego rekordzistę w jedzeniu kanapek z żółtym serem na czas.”

„Ktoś znowu powiedział „polskie obozy śmierci”. Historia kołem się toczy.” 

W tym miejscu zachęcam do przysłuchania się wiadomościom samodzielnie, porównania informacji prezentowanych na różnych stajach/kanałach bądź w gazetach. Ktoś może mi zarzucić manipulowanie „kontekstem” lub selektywny wybór informacji, dlatego pragnę zaznaczyć, że jest to jedynie mój odbiór prezentowanych we wiadomościach treści (co nie znaczy, że nie pokrywa się to z prawdą – to jednak pozostawiam do Waszej oceny).
Co daje Systemowi wdrukowanie w ludzi obowiązku słuchania/czytania wiadomości? Przede wszystkim zapewnia codzienne obniżanie wibracji i zwiększa podatność ludzi na inne, być może bardziej wysublimowane formy manipulacji. Osoba, która posiada pełne spektrum emocji oraz ma empatię nieco wyższą od empatii prezentowanej przez kostkę chodnikową odczuje skutki „dobrowolnego” faszerowania się treściami o gwałtach, atakach terrorystycznych, morderstwach ze szczególnym okrucieństwem czy przemocy wobec słabszych. Niemal na pewno nie odczuje tego w sposób świadomy, ale podświadomie zaimplantuje w sobie strach/smutek/gniew, co będzie miało wpływ na jej odbiór rzeczywistości oraz na to, w jaki sposób ta rzeczywistość będzie się jej manifestować. Takie „nieświadome” emocje mogą przyczyniać się do rozwinięcia chorób psychicznych lub zaburzeń osobowości i trwale upośledzać psychofizyczne funkcjonowanie. W ten sposób System dostaje swoje negatywne energie, a ludzie są wystarczająco zalęknieni, że nie stanowią większego zagrożenia. 


Śpij spokojnie

Jak sprawić, żeby ludzie byli nieszczęśliwi, ale nie do tego stopnia nieszczęśliwi, żeby byli tego w pełni świadomi? W jaki sposób spowodować, by ludzie nienawidzili siebie i wszystkich wokół? Jak produkuje się ludzi bojących się wypowiedzieć własne zdanie lub przedstawić się komuś pełnym głosem?


Po pierwsze – sprawmy, żeby nikt nigdy nie był wystarczająco dobry. 

Jesteś za gruba/za chudy. Masz za mało mięśni/za dużo mięśni. Wyglądasz jak dziwka/księżniczka/babochłop/feministka/wieśniaczka/fashionistka. Wyglądasz jak biedak/burżuj. Jesteś za biedny/za bogaty. Jesteś katolem/jesteś ateistą. Masz za krótkie/za długie/za proste/za kręcone/za rzadkie/za gęste włosy. Jesteś łysy/łysa. Masz za rzadki zarost/za gęsty zarost/zbyt bujne owłosienie ciała/twarzy/zbyt liche owłosienie ciała/twarzy. Masz za krzywy/za duży/zbyt kartoflasty/za mały/zbyt zadarty/zbyt prosty/zbyt piegowaty nos. Masz zbyt odstające/przyległe/małe/duże uszy. Masz krzywą twarz/nogi/kręgosłup. Jesteś za ładna/za przystojny/za brzydka/za brzydki. Masz zbyt różową/pryszczatą/bladą/opaloną/ciemną/ziemistą cerę. Masz za ciemne/za jasne/za rude włosy. Chodzisz za wolno/za szybko/zbyt skocznie/zbyt sztywno. Masz za małe doświadczenie zawodowe/za bogate doświadczenie zawodowe/zbyt niski angielski/zbyt wysoki angielski. Jesteś za głupi/za mądry/niewystarczająco lub zbyt inteligentny, zbyt konwencjonalny lub zbyt kreatywny, zbyt dokładny lub zbyt niedokładny, zbyt pracowity lub zbyt leniwy, jesteś pedantem lub syfiarzem. Masz za mały/za duży biust. Za dużo gadasz/jesteś mrukiem.
Nigdy nie będziesz akceptowany za to, kim jesteś. Istnieją sposoby na brutalne obśmianie cię za cokolwiek, nie ma znaczenia, czy będzie to aparat ortodontyczny, nadwaga, niemodny kolor paznokci, nieśmiałość czy to, że twój tata jest alkoholikiem. Być może z wiekiem zaczynamy „znosić to” troszeczkę lepiej, ale nie dlatego, że zjawisko mija ponieważ „dzieciaki potrafią być okrutne” a „dorośli wyrośli z takich zachowań” (bo wcale nie „wyrośli”, tylko bardziej umiejętnie i przemycają takie komunikaty), ale po prostu biernie zaczynamy godzić się z „naturą świata” i decydujemy się tłamsić w sobie poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Niektórzy z biegiem czasu „dostosowują się” do Systemu i dołączają do krytykowania siebie i innych, inni po cichu cierpią i nie potrafią zrozumieć, jak ludzie mogą być dla siebie tacy okrutni. Ludzie zapędzeni w strach/wstyd/lęk czy zgorzknienie nie stanowią większego zagrożenia dla Systemu i karmią go swoim psychologicznym cierpieniem.
·         Po drugie – sprawmy, że niektórzy będą mniej tłamszeni, niż inni
Każdy z nas mierzy się z niemożnością sprostania niemożliwym oczekiwaniom bycia równocześnie chudym/grubym/bladym/opalonym/zarośniętym/rudym/napakowanym/zielonookim blondynem o piwnych oczach, jednak niektórzy mają jeszcze bardziej pod górkę! Jak sprawić, żeby ludzie byli jeszcze bardziej nieszczęśliwi? Stwórzmy rzeczywistość, w której ludzie będą czuli się winni za coś, na co nie mają najmniejszego wpływu! Atakujmy pewne grupy bardziej niż inne, dzięki czemu jeszcze bardziej zaburzymy równowagę i zgromadzimy jeszcze więcej negatywnych energii! Jesteś kobietą? Jaka szkoda, że nie lubisz długich włosów, makijażu czy butów na obcasie. W końcu my kobietki musimy podobać się naszym facetom, inaczej nie powinnyśmy się dziwić, że znajdą sobie inną, ładniejszą, szczuplejszą, bardziej zadbaną i wymalowaną. W końcu faceci to wzrokowcy, a my kobietki musimy ładnie wyglądać! Chciałabyś mieć taki sam szacunek na „odpowiedzialnym” stanowisku co twój współpracownik z penisem? Ale za co chcesz mieć ten szacunek? Za to, że pół pensji wydajesz na waciki, he he he? Czy za to, że ubierasz tę bluzkę z dekoltem i liczysz na to, że klient podpisze umowę patrząc w twoje cyce? Nie ubierasz bluzki z dekoltem i nie nosisz makijażu? Przykro nam, że musimy cię o tym poinformować, ale… jesteś brzydka. Średnio reprezentacyjna, mało estetyczna, symetryczna i kobieca. Czaisz? Raczej nie nadajesz się na sekretarkę, ale może znajdziemy dla ciebie coś nie wymagającego kontaktu z ludźmi? Jesteś ładna, trafiło ci się w loterii genetycznej, że masz śliczną buzię, kształtny nosek i duże oczy? Jesteś głupia. Pusta. Nieinteligentna. Możesz być modelką (ale trochę byś schudła, jednak widać ci boczki w tych dżinsach). Marzy ci się kariera naukowa? Zapomnij! Chyba, że przytyjesz 20 kilo, wyhodujesz nieco pryszczy i zaczniesz ubierać się w koszule z ceraty. Masz dzieci? Omg, beka z mamuś, pewnie piszesz o swoich problemach na forum i szukasz porad lekarskich dla dziecka w internecie? Zapewne pobierasz też 500 plus, bo tak najłatwiej, zaciążyć sobie i do roboty nie chodzić. Nie masz dzieci? Karierowiczka. Egoistka. Feministka.  Lubisz chodzić na dyskoteki i ubierać dopasowane sukienki? Pewnie już wiesz, że jesteś dziwką? Lampucerą, lachociągiem, glonojadem, suką, dupodają, łatwym towarem? Ktoś cię obmacał albo (boże broń!) zgwałcił? No sory bardzo, ale faceci to wzrokowcy, mogłaś to przewidzieć i ubrać spodnie dresowe zamiast spódnicy przed kolano! Nasze Piękne Panie, Śliczne Dziewczęta, Urocze Damy, Zmysłowe Kobiety, Niezastąpione Kobietki! Zawsze, ale to zawsze będziemy mówić o was w kontekście estetyki, ponieważ waszym obowiązkiem jest wyglądać, ewentualnie gotować, wychowywać dzieci i dbać o dom, ale niekoniecznie myśleć. Zanim potencjalny czytelnik pomyśli sobie, że sporo przesadzam, niech porządnie przemyśli temat i po tym porządnym przemyśleniu, niech jeszcze raz zapyta siebie, czy na pewno? Zauważcie też, że równolegle z tymi nieoczywistymi mizoginicznymi lub niesprawiedliwymi zachowaniami wobec kobiet, prowadzona jest stosowna „kampania” mająca na celu obśmianie feministek. Nadkłada się starań, by powiązać feminizm z innymi „pejoratywnymi” lub „źle-kojarzącymi-się” terminami, na przykład „lesbijstwo”, „aborcja” czy „chodzenie-w-protestach-z-cycem-na-wierzchu”, w mediach pokazuje się „feministki” wypowiadające się na temat aborcji dokonanej któregoś stycznia, lub też „feministki” nienawidzące mężczyzn, podczas gdy feminizm jest niczym więcej niż walką o… równość płci. Niczym mniej, niczym więcej. Chodzi tylko o równość praw dla obydwóch płci i o równe traktowanie. Feministka nie jest zdrowo szurniętą babą z telewizji, lesbijką (choć może nią być, ale nie musi), kobietą wspierającą aborcję (to samo) czy kobietą, która nienawidzi mężczyzn, nie jest też babą, która „bez bolca dostaje pierdolca” i która „zazdrości prawdziwym Kobietom, bo jest brzydka i nie nosi obcasów (znowu – może nie nosić, a może nosić, może być „ładna”, nie musi)”. Feministka jest osobą, która zauważa, że płci nie są traktowane w jednakowy sposób (na ogół ze szkodą dla kobiet, choć nie w każdej dziedzinie, na przykład piętnowanie mężczyzn za wrażliwość i okazywanie emocji) i chce zredukowania tej dysharmonii. Jednak w jakiś sposób słowo „feministka” urosło do rangi najgorszej obelgi i kobiety wzbraniają się wszystkimi siłami, żeby tylko nie przylgnęło do nich to określenie. Znowu – gra na wstydzie.
Kolejną poszkodowaną grupą są osoby o kolorze skóry innym niż biały. Niby rasizm to przeszłość, niby jesteśmy (no, przynajmniej bardziej na zachód) tacy-tolerancyjni (perspektywa tolerowania czyjegoś koloru skóry - ?!) tacy-bez-uprzedzeń i tacy-wszyscy-równi, ale jednak większość reklam prezentuje wizerunek białego człowieka. Jednak więcej firm kosmetycznych produkuje kosmetyki dostosowane do bledszych odcieni skóry. Jednak na billboardach to biały człowiek jest w środku, otoczony z jednej strony Azjatą, a z drugiej osobą czarną. Za białym nikt nie zawoła – „syn młynarza” czy „białas”. Do białego nie dopowiada się tak często krzywdzących stereotypów. Do białego nie odnosi się tak często w sposób protekcjonalny czy lekceważący. Nie wiem, jak jest w krajach zachodnich, takich jak Wielka Brytania, Niemcy czy USA (choć jestem przekonana o istnieniu tam choćby „cichego” rasizmu bazującego na niuansach, nie mniej krzywdzącego od jawnego wyzywania czy obrażania), ale w Polsce jawny rasizm ma się wyśmienicie i nikogo nie dziwi (nie mylić z „oburza”) słyszenie z ust rodaka skrajnych i krzywdzących opinii (często „opinia” to nadużycie) na temat osób o innym niż biały kolorze skóry. W kategorii osób poszkodowanych znajdują się też osoby starsze, które są obywatelami drugiej kategorii. Ostatnio usłyszałam w radio reklamę jakiegoś leku na ból stawów, która znakomicie oddała  „klimat” zjawiska. W reklamie tej dwie kobiety (rzekome „córki” starszych kobiet) dyskutowały o swoich „mamach”, jakby były one całkiem zdziecinniałe i ubezwłasnowolnione. Reklama sprowadzała się do tego, że kobieta, której mama zażyła lek, „tak ślicznie bawi się z wnukami” (sens zachowany, słowa najpewniej zmienione), na co koleżanka odpowiada jej, że w takim razie także kupi mamie ten lek. Niby nic, ale jednak coś. Często takie „nic” znakomicie manipuluje wrażeniami czy emocjami, zwłaszcza jeśli występuje często w innych sytuacjach. Mało kto ustępuje też miejsca starszym ludziom w komunikacji miejskiej, używając wymówki, że to pewnie jedna z tych babć, która sadza reklamówkę na siedzeniu obok, albo która niby nie może ustać w autobusie, ale jak wyczai wolne miejsce, to leci do niego z prędkością światła. Jest to krzywdzące, ponieważ ja osobiście spotkałam taką „stereotypową” babcię, narzekającą na każdym kroku na młodzież, podczas gdy jej własne zachowanie pozostawia wiele do życzenia może raz. Wszystkie inne starsze osoby, którym ustępowałam miejsca, były albo neutralne, albo dziękowały, życzyły miłego dnia bądź raczyły mnie krótką, uprzejmą rozmową. Poza tym, społeczeństwo (jeśli nie traktuje ich w sposób protekcjonalny), ma starszych ludzi totalnie w dupie. Nikogo nie obchodzi, że niektórzy nie mają jak wyżyć za emeryturę i pod koniec miesiąca nie mają na suchą bułkę – Systemu nie obchodzą starzy, niedołężni czy poważnie chorzy, bo pewnie i tak niedługo umrą, nie pracują i średnio opłaca ich się indoktrynować. Dlatego starość to często (niestety) bieda, samotność, choroba i oczekiwanie na śmierć.
Co daje Systemowi faworyzowanie jednych grup ponad inne? Zwiększanie dysharmonii i maksymalizację negatywnych energii. Taki stan rzeczy sprzyja tworzeniu różnic, a te sprzyjają powstawaniu pretensji, antypatii, poczucia krzywdy i niesprawiedliwości. (Niektóre) kobiety mają pretensje do mężczyzn (ponieważ mają więcej praw) lub do innych kobiet, które (ich zdaniem) mają lepiej w życiu, ponieważ (na przykład) są ładne, (niektórzy) czarni mają pretensje do białych, że są traktowani jakby byli ludźmi drugiej kategorii, a biali (niektórzy) do czarnych o to, że tamci niesprawiedliwie ich oskarżają, bo przecież oni wcale nie są rasistami (niektórzy nie są, inni są świadomie lub nieświadomie). W ten oto sposób mamy ludzi wpędzonych w sztuczne podziały i błędne koło negatywnych emocji, co karmi System.
·         Po trzecie – wymyślmy, do jakich standardów należy się dostosować, żeby nie narazić się na wykpienie i totalny brak szacunku
Już w szkole podstawowej trzeba ubrać się na galowo wtedy, kiedy każe pani. Najpewniej z okazji jakiegoś apelu o zabarwieniu patriotycznym czy religijnym. Nie ubierzesz się na galowo – świadczy to o twoim braku szacunku. Do kogo? No nie wiem. Do pani nauczycielki, do dyrektora, do innych dzieci, a nawet do Polski czy do samego Boga. Jeżeli jeszcze nie jesteś buntownikiem, ale już jesteś roztrzepany, to istnieje szansa, że pan nauczyciel zdrowo cię opieprzy odwołując się do obowiązku i autorytetu oraz że wrócisz do domu z uwagą w dzienniczku, za którą opieprzą cię także rodzice, którzy ze swojej własnej socjalizacji wynieśli, że tak trzeba, bo inaczej dzieciak nie nauczy się dyscypliny (a raczej dyscypliny). No i dorastasz sobie później w przekonaniu, że to normalne i całkowicie okej, że ktoś inny decyduje o tym, w co masz się ubrać oraz że ubraniem można traktować osobę lub pojęcie abstrakcyjne bez szacunku. Jest to tak absurdalne, że z obecnej perspektywy (po tym, jak już sama przejrzałam na oczy i zobaczyłam System Kontroli) nie ma to najmniejszego sensu ani logiki. A jednak ludzie, jeśli odpowiednio wcześnie im się to wprogramuje, będą się do tego stosować nawet w dorosłym życiu i będą stosować się do różnych dress code’ów. Do pracy na reprezentacyjnym stanowisku trzeba koniecznie mieć stosowny ubiór. Czym jest stosowny ubiór? No i tutaj zaczynają się schodki. Niektórzy pracodawcy pod pojęciem „stosownego ubioru” rozumieją garsonkę, inni garnitur, a jeszcze inni kostium kąpielowy. Hostessa reklamująca serek topiony może zostać „poproszona” o założenie stroju kąpielowego, jeśli takie będzie widzimisię jaśnie szefa. Recepcjonista musi mieć koszulę, krawat i jakieś „elegantsze” spodnie. Bizneswoman musi być ubrana profesjonalnie, co najczęściej oznacza koszulę, spodnie od garnituru, spódnicę odpowiedniej długości lub garsonkę i zakryte buty, najlepiej na obcasie (ale nie zbyt wysokim, żeby nie było za wulgarnie!). Co ciekawsze, „ubiór” najczęściej odzwierciedla miejsce w hierarchii (o której w jednym z kolejnych akapitów). Szefowie i szefowe, arcyważne persony będą ubrane w markowe garnitury, często będą nosić „profesjonalne” okulary, dyskretną (lecz drogą) biżuterię i zegarki i stosowny („neutralny”) makijaż. Mogą też mieć „uniform” informujący o autorytecie – biały fartuch, sutannę, togę.  Osoby „po środku” będą nosić koszule, spódnice (lub spodnie), marynarki (lub żakiety), może jakieś aktówki czy drobną biżuterię. Osoby „nisko w hierarchii” zostaną poproszone o ubranie stosownego uniformu, na przykład panie pracujące na kasie w supermarkecie muszą nosić „oznaczające je” ubrania z logiem danego marketu. Ponadto mityczna osoba szefa może poprosić cię o zakrycie tatuażu, o mocniejszy/słabszy makijaż lub o malowanie się do pracy bądź o zaniechanie malowania się, o zgolenie zarostu lub o chodzenie w upał w długich spodniach i rękawie, bo tak będzie „profesjonalnie”. I nadal – nikogo to nie dziwi, nikt nie protestuje, każdy uważa to za zupełnie normalne, podczas gdy jest to absurdalne. Ktoś może napisać, że często od stroju pracownika zależy sukces w transakcjach czy coś i ciężko się z tym nie zgodzić. Natomiast w tym miejscu pojawia się kolejne pytanie – dlaczego niektóre stroje utożsamiane są przez nas z kompetencją, inne z jej brakiem? Dlaczego niektóre „stroje” wzbudzają zaufanie, inne wręcz przeciwnie? I przede wszystkim – kto to wymyślił i w jaki sposób zostaliśmy zaprogramowani na postrzegania tego tak, jak to postrzegamy?
Na osobne omówienie zasługuje także makijaż. Znowu nie dziwi mnie, że to kobiety muszą się malować. Ktoś może napisać, że wcale nie muszą. Niby prawda, ale nieprawda. Nawet osoba idealnie śliczna, z nieskazitelną cerą, gęstymi włosami i super sylwetką może zostać uwikłana w niską samoocenę, która „poprawi się” tylko wtedy, jeśli osoba ta nałoży makijaż. Jakoś tak się stało, że kobiety wydają grube pieniądze na coś, co zamaże ich naturalny odcień cery, wykonturuje ich twarz w taki sposób, by nie wydawała się okrągła, papuśna czy nieproporcjonalna, pokoloruje ich usta, powieki i brwi oraz wydłuży rzęsy. Znowu – w samym makijażu nie ma nic złego, pod warunkiem, że jego wykonanie nie wynika z obowiązku czy niskiej samooceny. Jednak od makijażu można się uzależnić. Przechodziłam przez taki okres, że czułam się tak źle z tym, jak naprawdę wyglądam, że nie odważyłam się wyjść bez makijażu choćby do sklepu. Mało tego, to nie było tylko „moje” widzimisię! Obcy ludzie na ulicy potrafili komentować, że jestem brzydka, jeśli nie miałam na sobie makijażu. Ludzie „lepiej” mnie traktowali, kiedy miałam na sobie makijaż, toteż (patrz, kolejny punkt) mój nastrój i samopoczucie stały się uzależnione od makijażu (lub jego braku). Czy rzeczywiście bez makijażu byłam do tego stopnia szpetna, żeby obcy ludzie na ulicy czuli się w obowiązku mi o tym powiedzieć, czy też System w taki sposób ustawia ludzi do szeregu? Czy potraficie sobie wyobrazić sytuację, w której specjalnie przystajecie na chodniku tylko po to, żeby zakomunikować obcej osobie, że jest brzydka? Ja nie potrafię. Często „makijaż” jest też wymagany w pracy, kojarzony ze „schludnym” wyglądem i „dbaniem o siebie”, a osoba bez makijażu (jeżeli nie ma idealnej cery) może być oskarżona o niechlujność, jeśli nie zakryje swoich pryszczy/przebarwień/piegów/cieni pod oczami warstwą fluidu. Tym sposobem ludzie uczą się, że nie są wystarczająco ładni tacy, jacy są i muszą czuć się winni za każdą niedoskonałość oraz czuć się w obowiązku, by ją zakryć.
Kolejną sprawą jest… depilacja! Znowu, kto musi (niby nie do końca musi, ale musi) depilować wszystko poza włosami na głowie i brwiami? Tak, my – kobietki. Jakoś tak się stało, że owłosienie na kobietach jest nieestetyczne (a nawet niehigieniczne!), ale na mężczyznach już nie. Jakoś tak wyszło, że kobieta musi golić nogi, pachy i (tak, TAM też musi, i TAM też), żeby była postrzegana jako „atrakcyjna”. Oprócz tego musi depilować brwi, żeby przypadkiem nie były zbyt krzaczaste, bo, jak wiadomo, wówczas zostaje się babochłopem. Biada, jeśli rośnie jej wąsik lub inny rodzaj owłosienia – wtedy już niechybnie ukrywa gdzieś penisa i staje się automatem mniej kobieca od tych bardziej „zniewieściałych” mężczyzn o delikatnej urodzie. Jeszcze bardziej biada, jeśli tego nie zgoli i pokaże się tak w miejscu publicznym. Niesłychane, jak ludzi potrafi obchodzić czyjeś owłosienie! Facet może ewentualnie od czasu do czasu ogolić pachy lub też miejsca intymne, ale jeśli nie ogoli, nikt nie będzie miał o to pretensji. Zarost – spoko. Owłosione nogi – spoko. Natomiast nieogolona i niewydepilowana kobieta budzi tak skrajne emocje jak aborcja czy marsz niepodległości. I tym sposobem okazuje się, że ludzi można zapędzić we wstyd również wykreowaniem pewnego trendu, utworzeniem stosownego przemysłu i karaniem za nie zastosowanie się do wykreowanych standardów perspektywą wykpienia i obśmiania. Wszystko to trzyma ludzi na miejscu i karmi system.
·         Po czwarte – sprawmy, że każdy będzie budował swoje poczucie wartości na opinii innych
Uważasz, że możesz cieszyć się samym spędzaniem czasu na rysowaniu obrazka? Źle. Możesz cieszyć się tylko z efektu końcowego – tj. z obrazka. Jeśli podoba ci się twój obrazek, to możesz się z niego cieszyć? Źle. Możesz cieszyć się ze swojego obrazka tylko wtedy, jeśli spodoba się on pani nauczycielce i jeśli dostaniesz piątkę (albo szóstkę). Ten przykład oddaje to, co kryje się pod powyższą zasadą. Czy jeśli podoba ci się twoja fryzura, to oznacza, że możesz czuć się dobrze? Nie tak szybko. Poczekaj, aż zaakceptują ją ludzie na ulicy, znajomi, nieznajomi, rodzina i przyjaciele. Czy jeśli uważasz, że napisałeś fajne wypracowanie, a nauczyciel stwierdzi, że jest ono warte nie więcej niż trzy minus, to czy twoje wypracowanie pozostanie fajne, czy nie? No tak średnio raczej. Uwaga, teraz będzie warunkowanie! Czy jeśli markowe ubrania, makijaż, „normalna” fryzura, praca, hobby i znajomi zostaną zaakceptowane przez mitycznych „ludzi”, pochwalone i pogłaskane po główce, to zostaną one powiązane z „pozytywną” emocją”? No tak, bo ludziom się podoba, a już wcześniej uzgodniliśmy, że jeśli ludziom się podoba, to ma prawo podobać się także tobie. I poczujesz się dobrze oraz zaczniesz utożsamiać ten „pozytywny” odbiór z samymi markowymi ubraniami, fryzurą, makijażem i tak dalej. Natomiast jeśli twoje ubrania, makijaż (lub jego brak), fryzura, praca, hobby i znajomi powiązani zostaną z negatywnym odbiorem otoczenia, to czego się nauczysz? Tego, że zaczniesz czuć się źle ze swoimi ubraniami, makijażem (lub jego brakiem), pracą, hobby i znajomymi. Oraz że (być może) nie warto przypłacać dyskomfortem swojego komfortu (!). Czy to karmi system? Oczywiście. W ten sposób można zarówno manipulować „preferowanymi” przez System sposobami na życie, jak i sprawić, że ludzie pod płaszczem iluzorycznej „akceptacji” pozostaną nieszczęśliwi, ponieważ nikt inny nie może sprawić, że będą szczęśliwi, niż oni sami. No ale przecież nie tego zostali nauczeni, prawda?
·         Po piąte – upewnijmy się, że wszyscy są równi, ale niektórzy z nas są równiejsi
Wszyscy jesteśmy równi, nie? Trąbią o tym media, trąbimy o tym my sami. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Ilu studentów powie dzień dobry rektorowi uczelni, a ilu sprzątaczce? W jaki sposób odnosimy się do bezdomnego, a w jaki sposób do eleganckiego pana w garniturze? Jak będziesz rozmawiać z szefem, jak z współpracownikiem na podobnym stanowisku, a jak z kimś na niższym stanowisku? Komu prędzej pożyczysz miłego dnia – osobie uznanej przez ciebie za atrakcyjną, czy osobie uznanej przez ciebie za nieatrakcyjną? Komu ustąpisz miejsca w autobusie – zadbanej pani w średnim wieku, kobiecie w ciąży czy bezdomnej, starszej kobiecie? Kogo najpierw obsłużysz w luksusowym salonie z kosmetykami – panią w płaszczu od światowego projektanta, czy dziewczynę w dresie? Dzieje się tak dlatego, że podświadomie „odbieramy” wdrukowaną w System (a przez to także i w nas) hierarchię i okazujemy większy szacunek osobom, które znajdują się w tej hierarchii wyżej. Ciężko to przyznać przed sobą samym, ale tacy właśnie jesteśmy i bez zrozumienia tej trudnej prawdy trudno będzie nauczyć się nam omijać limity Systemu. Nie oznacza to, że musimy tacy być. Możemy wybrać równe traktowanie ponad hierarchię i zmieniać podświadomość naszymi świadomymi akcjami zorientowanymi na równość.
·         Po szóste – wmówmy ludziom, że to normalne, że ktoś każe im jeść, pić i załatwiać potrzeby fizjologiczne o danych godzinach
I że to zupełnie przypadkowo pokrywa się z ideą więzienia. Już w szkole wolno nam wypakować kanapkę po tym, jak zadzwoni dzwonek, ponieważ jedzenie kanapki wtedy, kiedy odczujemy głód (czasami na lekcji) wiąże się ze znanym już nam brakiem szacunku do autorytetu (nauczyciel) oraz z brakiem dyscypliny. Co z tego, że prawie (jeśli masz szczęście) posikasz się, wstrzymując mocz na lekcji, bo pani nie wypuściła cię do toalety? Pani tylko korzysta z autorytetu, a niemożność wstrzymania moczu lub też trudność z tym związana wiąże się z brakiem dyscypliny. I kółko się zamyka!
·         Po siódme – wyśmiewajmy i zwalczajmy egalitaryzm, wmówmy ludziom, że hierarchia jest oczywista
Bo to jest tak – z jednej strony trzeba być dobrym, trzeba się dzielić, trzeba być koleżeńskim, uprzejmym i taktownym, a z drugiej strony raczej nie należy lub nie wolno. Chcesz traktować szefa na równi ze sprzątaczką – co za brak szacunku! (niby do szefa, ale chyba bardziej do sprzątaczki). Chcesz odnosić się tak samo do starszych jak do dzieci – co za brak szacunku! Nie chcesz tytułować profesora doktora habilitowanego wszystkimi jego tytułami, a w zamian odnosisz się doń: „proszę pana” – cóż za brak szacunku! Aż chce się w tym miejscu zacytować Erica Cartmana z jego słynnym Respect my authority! I tym sposobem przenosimy się spójnie do punktu ósmego!
·         Po ósme – dokładnie wdrukujmy w ludzi szacunek dla autorytetu
Bo autorytet trzeba szanować! Jak nie, to wymykasz się Systemowi spod kontroli, dlatego wszystkie powyższe manipulacje mają temu zapobiegać. Ludzie zakompleksieni, smutni, zagniewani, zazdrośni, poobrażani i skłóceni, podzieleni, zalęknieni i zapatrzeni w swoje ego są niezdolni do zdania sobie sprawy ze wszystkich manipulacji, jakim są poddawani, a już na pewno są niezdolni do jakiegokolwiek sprzeciwu, który byłby choćby w najmniejszym stopniu zatrważający dla Systemu Kontroli (bo można ich łatwo ustawić na miejsce pociągając za któryś sznureczek). Dlatego właśnie Systemowi tak bardzo zależy na utrzymaniu iluzji o konieczności szanowania autorytetu.
·         Po dziewiąte – wmówmy im, że są nieskuteczni i potrzebują pomocy w dziedzinach, które w rzeczywistości zależą od nich samych
Wmówmy im, że jeśli mają problem z alkoholem, powinni udać się na odwyk lub na terapię, ponieważ nie są niezdolni do rzucenia alkoholu. Sprawmy, że uwierzą, że pani psycholog lub pan psychiatra mają większą moc sprawczą nad ich nałogiem, niż oni sami. Sprawmy, by w sprawie wszystkich, nawet nieistotnych wyborów radzili się innych, by samodzielnie nie mogli podjąć decyzji o kolorze koszulki, jaką dzisiaj ubiorą. W rzeczywistości jesteśmy jedynymi osobami mającymi wpływ na nas samych. Tylko my możemy sprawić, że będziemy szczęśliwi, tylko my możemy rzucić nałóg. Można to zrobić z chwili na chwilę, ale aby było to możliwe, trzeba najpierw uwierzyć we własną skuteczność. Brak poczucia własnej skuteczności karmi System, ponieważ ludzie przekonani o tym, że ich skuteczność zależy od pomocy lub opinii innych nie stanowią żadnego zagrożenia, bo można łatwo ustawić ich na miejsce pociągając za któryś sznureczek. 3
·         Po dziesiąte – faworyzujmy cechy spójne z Systemem, obśmiejmy te niespójne
Jesteś wrażliwy? Masz dobrą naturę? Starasz się być pomocny? Jesteś może kreatywny, zdarza ci się myśleć nieszablonowo? Czy jesteś inteligentny i masz zdolność do empatii? Jeśli tak, to jesteś… bezużyteczny! Właśnie tak! Jeśli jesteś wrażliwy – to jesteś słaby. Masz dobrą naturę? – Jesteś naiwny. Starasz się być pomocny? – Jesteś żałosny. Jesteś kreatywny? – Trzeba cię dostatecznie długo obśmiewać i krytykować, żebyś już więcej nie pomyślał o byciu kreatywnym! Jesteś inteligentny i empatyczny – jesteś moralciotą oraz…. Ogromnym zagrożeniem dla Systemu Kontroli. Nie chcemy cię tutaj. Albo zidiociejesz lub zobojętniejesz, albo…



"Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami i za siedmioma morzami, żyła sobie krówka ciągutka. Była wyjątkowa i chujowa.
Czepiała się innych zwierzątek, które zamieszkiwały pobliski lasek o wszystko. O to, że małpa myje się za często, o to, że lisek ma za długi ogonek, o to, że niedźwiedź za wolno biega, a ptaszek Teodor naśladuje szczekanie psa myśliwego, bo umie. Wkurwiły się zwierzątka:
-Co to jest? Co to za krówka ciągutka? Skąd ona może wiedzieć lepiej co dla nas jest dobre? Krówka nie była zadowolona, że zwierzątka chcą decydować o sobie. Z pomocą kumatego rolnika Patrycjusza zamknęła je w gospodarstwie i rzekła im tak oto:
-Teraz to ja decyduję o waszym losie. Ja decyduję za was, bo same nie potraficie być szczęśliwe. I zabrała małpie mydełko. I skróciła liskowi ogonek. I ptaszek przestał szczekać. Ale wcale się zwierzątkom nie polepszyło, a wręcz przeciwnie, wszystkie bardzo posmutniały.
- No co za niewdzięczna hołota, no, przecież chcę dla was jak najlepiej, żebyście się wszystkie ogarnęły!
Krzyczała wniebogłosy, ale nikt już jej nie słuchał, bo wszystkie zwierzątka umarły ze zgryzoty"2



… wake up.



1,2 – fragmenty utworu zespołu Kabanos pod tytułem „Folwark Zwierzęcy” 
Możecie przesłuchać tutaj
3 - W pomocy psychologa czy psychiatry nie ma niczego złego. Czasami jest ona niezbędna na pewnym etapie, chciałam jedynie ukazać, jak duży wpływ na nasze życie ma poczucie własnej skuteczności lub jego brak. Nałóg można rzucić samodzielnie, można też rzucić go z czyjąś pomocą - to zawsze będzie wybór i nie ma lepszego czy gorszego sposobu na pozbycie się nałogu.