W poprzednim artykule
skoncentrowałam się na opisaniu jednego typu programu bądź rubryki, mianowicie
na wiadomościach. Tym razem omówię wszystko to, co telewizja i prasa mają do
zaoferowania w ramach rozrywki. Internet i Muzyka są zbyt obszernymi kwestiami,
by zawrzeć je w tym artykule, dlatego zostaną omówione osobno.
Telewizję zdarza mi się
oglądać sporadycznie, głównie kiedy odwiedzam rodziców. Dlatego mniej więcej
orientuję się w oferowanych programach, ale mogę pominąć niektóre ich typy,
ponieważ nie jestem zaznajomiona ze wszystkim.
Zdążyłam już wspomnieć
w poprzednich artykułach, że zauważyłam zjawisko systematycznego obniżania
jakości emitowanych treści w telewizji, co zaczęło się na dobre około 10 lat
temu. Oczywiście, programy telewizyjne nigdy nie były specjalnie ambitne
(użyłam tego słowa, bo nie mogłam znaleźć bardziej trafnego), ale dopiero od
kilku lat nastąpiło drastyczne ogłupienie wszystkich możliwych treści. Wtedy
jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać programy paradokumentalne i „ogłupione”
wersje teleturniejów. Nieco później stopniowo zaczęły „głupieć” seriale.
Równolegle zaistniało zjawisko wzbogacania seriali w negatywne treści – nagle bohaterowie
zaczęli ginąć w makabrycznych okolicznościach, zostawać porywani przez
psychopatów, przechodzić przez poronienia, gwałty i inne rodzinne tragedie. Na
osobny akapit zasługują kreskówki, czyli programy skierowane do dzieci i
nastolatków – o to, w jaki sposób przesycone są przemocą i promowaniem
zachowywania się bez empatii, w sposób cwaniacki i nastawiony na eksploatację
innych.
Równolegle z telewizją
zaczęła „głupieć” prasa. Gazety o charakterze informacyjnym zachowały ten sam
ton, choć jakość informacji w nich prezentowana może budzić zastrzeżenia. Fakt
istnienia gazet typu… Fakt. Gazety dla
kobiet – w których istnieje rozbicie na dwie główne grupy docelowe –
kobiety sukcesu, podążające za trendami, zarabiające wystarczająco, by pozwolić
sobie na zakup markowych ubrań i kosmetyków oraz kobiety mniej majętne, mniej
wykształcone, opiekujące się domem. Są jeszcze nastolatkowie, do których
skierowane są gazety o popularnych idolach, problemach typowych dla danego
wieku, poruszające tematykę zauroczeń i dojrzewania (przynajmniej w teorii)
oraz gazety dla dzieci – obejmujące tematykę popularnych kreskówek, gier czy
zabawek.
Na
śniadanie w Teleekranie1
Chyba każdy wie, czym
jest program paradokumentalny. Jest to program stylizowany na reportaż z
czyjegoś życia, w którym kamerzysta odwiedza czyjeś mieszkanie, przeprowadza „wywiady”
z mieszkańcami i filmuje różne wydarzenia, które dotyczą bohaterów „reportażu”.
Bohaterowie będą mierzyć się z często absurdalnymi problemami, skonstruowanymi
w taki sposób, by jednocześnie trafiały do przeciętnego
odbiorcy2 (przecież z
jakiegoś powodu te programy zajmują większość czasu w czołowych stacjach
telewizyjnych) oraz do tych, którzy mają się za bardziej inteligentnych od przeciętnego odbiorcy, mianowicie
problemy bohaterów będą dotyczyć codziennego życia, ale okraszone będą
irracjonalnością, awanturami, brakiem umiejętności aktorskich i słuszną dozą
negatywnych emocji. Programy te można podzielić na „życiowe”, „policyjne”, „szkolne”
i „szpitalne”. Charakterystyczna dla tych programów jest elastyczna grupa
docelowa; teoretycznie program ma być alternatywą dla seriali, w którym
aktorami są zwyczajni ludzie, może nawet być „cennym źródłem wiedzy” medycznej,
prawniczej czy w inny sposób „uczyć i bawić”, w praktyce można oglądać taki
program ponieważ 1) bierze się go na poważnie i/lub traktuje jako rodzaj
serialu albo 2) dostrzega się komizm
i aprobuje się ten rodzaj humoru, czyli oznacza to, że kogoś śmieszą sytuacje i
postaci obecne w programie lub/i osoby, które mogą brać to na poważnie.
Istnieje jeszcze trzecia opcja, która dotyczy również każdego innego programu
telewizyjnego lub radia, mianowicie 3) doświadcza się znudzenia i włącza się
kanał emitujący taki program z powodu uznania, że nie ma lepszych opcji lub też
chce się skupić na jakiejś innej czynności, ale decyduje się na włączenie
jakiegoś źródła dźwięku. Tego typu programy nie wnoszą zupełnie niczego, nie
mają nawet ciekawej fabuły. Skupiają się na ukazywaniu patologii, krzyków,
awantur, ignorancji a (co więcej!) nawołują do uznania tych elementów za
humorystyczne! Tym sposobem w tym samym czasie wzbudzają negatywne emocje w
ludziach, którzy w jakiś sposób mogą identyfikować się z prezentowanymi
postaciami oraz wypaczają poczucie tego, co jest uznawane za śmieszne wśród
tych, którzy nie traktują programu na poważnie. Włączasz telewizor, trafiasz na
program paradokumentalny, i jeżeli po jakimś czasie decydujesz się oglądać
dalej robisz to, bo 1) uznajesz program za interesujący 2) program zaczyna cię
śmieszyć. Nie ma innych powodów, dla których można to oglądać. Jeżeli ktoś
chciałby dowiedzieć się czegoś z dziedziny prawa czy medycyny, mógłby poszukać
informacji w internecie.
Na uwagę zasługują
także programy typu reality show, które polegają na tym, że życie danych
osób, które zgłosiły się do takiego programu, jest „podglądane” przez widzów.
Na ogół takie programy będą miały jakieś zasady, a osoba, która „utrzyma się” w
programie najdłużej, wygrywa. Może się utrzymać na różne sposoby, czasem będą
to głosy widzów, czasem na drodze głosowania, w którym uczestnicy eliminują się
nawzajem. Tematyka programu może być rozmaita, na przykład istnieją takie
programy mające miejsce na „bezludnej wyspie” lub polegające na tym, że jakaś
osoba (na ogół znana lub bogata) przeprowadza casting na swoją żonę czy męża.
Czasami programy nie kryją się z tym, czym są w istocie, czasami na tym, że ich
uczestnicy mają ogromne parcie na szkło budowana jest ich popularność. Czasami
programy mydlą oczy pozorną wartością edukacyjną lub inną szczytną ideą im
przyświecającą (na przykład pomoc w znalezieniu komuś partnera lub w zapewnienia
komuś własnego mieszkania). Zwłaszcza te pierwsze są oglądane głównie po to, by
pośmiać się z uczestników. Już tutaj widoczne jest pewne podobieństwo do
struktury wyżej opisanych paradokumentów. Również tutaj obowiązuje ta sama
zasada, co przy programach paradokumentalnych, co w połączeniu z moim
wytłumaczeniem istoty przeciętnego
odbiorcy w jednym z poprzednich artykułów może być odpowiedzią na pytanie:
Jak sprawić, żeby ludzie zaakceptowali w oczywisty sposób ogłupiające materiały
w czołowych stacjach telewizyjnych? Tak samo jak programy paradokumentalne,
programy typu reality show stoją na gruncie ignorancji, negatywności i
wypaczonego poczucia humoru.
Są też seriale.
Seriale mogą być „życiowe”, „romantyczne”, „from zero to hero” lub „od
brzydkiego kaczątka do pięknej księżniczki”, mogą rozgrywać się w jakimś
specyficznym miejscu, takim jak hotel czy szpital, mogą też skupiać się na
jednym bohaterze czy bohaterce oraz na jej/jego kłopotach, rozwoju kariery i
poszukiwaniu miłości. Istnieją też seriale familijne, fantastyczne,
paranormalne i takie skierowane do „tych bardziej wymagających” odbiorców,
poruszające oryginalniejsze kwestie lub ujmujące temat z nietypowej
perspektywy, jednak takich seriali nie obejrzy się na głównych telewizyjnych
kanałach. Seriale najłatwiej dostępne będą nieskomplikowane, będą skupiać się
na kwestiach rodzinnych, romantycznych i zawodowych. I gdyby rzeczywiście były
to tylko seriale o nieskomplikowanych fabułach i przewidywalnych wątkach, nie
byłoby w nich żadnego problemu (pomijając kwestię, że są emitowane na czołowych
kanałach). Niestety, takie seriale często używane są do przemycania elementów
propagandowych, takich jak „dzieci trzeba szczepić, a ci, co nie szczepią, są
świrusami i urządzają dzieciom ospa party” lub też korespondują do obecnej
władzy, na przykład wciskanie wątku z mądrym i pomocnym księdzem do każdego
serialu oraz ukazywanie jego bohaterów jako bogobojnych i chodzących do
kościoła. Można także wyłapać obśmiewanie zwolenników medycyny naturalnej, lub
powiązanie leczenia za pomocą kryształów z osobami, które wierzą w horoskopy i
pytają wróżek, czy ich kolejny partner będzie starszym od nich blondynem.
Seriale odzwierciedlają też wszystko to, czym Matrix chce, żebyśmy byli – pęd ku
karierze, władzy, dobrom materialnym, przepychowi, angażowanie się w życie
rodzinne i w nowe romanse, płytka religijność itd. Łatwo dostępne seriale są
też odtwórcze, nie propagują kreatywności, samodzielnego myślenia, skłonności
do refleksji, prawdziwej miłości, empatii czy chęci sprzeciwu. Bohaterowie
seriali nie protestują przeciwko władzy (chyba, że serial jest w innym kraju
lub odnosi się do wcześniejszego okresu w historii), nie mają preferencji
politycznych (ale mogą „zająć stanowisko” w kwestii aborcji, żołnierzy wyklętych,
szczepionek czy homoseksualizmu). Bohaterowie seriali idą na studia, pracują
jako prawnicy, lekarze i architekci, mieszkają w mieszkaniach, na które nie
stać ogromnej większości ludzi oglądających ten serial. Bohaterowie seriali
mówią w sposób, który jest aprobowany przez system, który jest taki sam dla
każdego, w którym nie ma żadnej kreatywności, żadnej spontaniczności, żadnej
iskry. Żadnego ognia. Wszystko jest ugrzecznione, ugłaskane i kontrolowane. Co
więcej, od jakiegoś czasu nasiliło się „ogłupianie” wszystkich seriali
emitowanych na głównych kanałach oraz wzbogacanie ich w brutalne treści. Od
dłuższego czasu jeden serial emitowany na „jedynce” nawet nie silił się na
udawanie, że nie jest robiony dla beki.
Teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że cała reszta seriali typu „życiowego”
może z nim konkurować. To dzieje się na oczach wszystkich, nie jest zjawiskiem
trudnym do dostrzeżenia, jednak mimo wszystko większość wybiera tego nie widzieć. Seriale zaczęły transformację z ignorancji do ignorancji idącej w parze z negatywnością
i wypaczonym humorem. Według tego
samego mechanizmu prawdopodobnie przejdzie to bez większego sprzeciwu.
Kabarety.
Najczęściej bazują na prostym i nieszkodliwym (dla Systemu) humorze, który
oczywiście jest odtwórczy. Wszystkie popularne kabarety będą wyśmiewać
polityków, głównie tych, którzy nie są akurat przy władzy, ale tym rządzącym
także nieraz się oberwie, w końcu jesteśmy
wolni. Będą też śmiać się z księży, „typowych polaczków” (ale nie za
bardzo, w taki sposób, jak powyżej, powyżej i powyżej, z upewnieniem się, że
ci, z których w rzeczywistości się śmieją będą przekonani, że obśmiewają przeciętnego
polaczka/kobietę/faceta/kogokolwiek, z którym nikt się nie utożsamia),
ludzi, którzy się przewracają, poślizgają na skórce od banana czy wbijają sobie
gwóźdź w rękę, będą śmiać się z awantur w stylu „baba drze się na chłopa”, ktoś
puścił bąka itp. Będą także prowadzić komediowe monologi, w których będą
narzekać i złościć się, będą wywoływać osoby z widowni na scenę po to, by ich
ośmieszyć, zbić z tropu lub zwyczajnie użyć jako element show upewniając się,
że pozostaną posłuszni. Będą śmiać się z alkoholików i osób o innym kolorze
skóry niż biały. Także tutaj spełnione są znane już nam elementy – ignorancja,
negatywność i wypaczone poczucie humoru.
Kreskówki, czyli w jaki sposób sprawić, by rodzice
godzili się na to, że ich dzieci oglądają ludzi i zwierzęta, którym na głowy
spadają kowadła i fortepiany. Kreskówki w ogromnej większości są negatywne. Ich
fabuła bazuje na przemocy. Bohaterowie mogą brutalnie bić inne postaci
tłumacząc to faktem, że „tamci są źli”, a oni są „tymi dobrymi”, obrońcami
sprawiedliwości. No przecież jak ktoś jest zły, bo (na przykład) ukradł
diament, można go skatować tak, że zemdleje! Albo jeśli postaci spadnie na
głowę fortepian, ale tylko nabije sobie guza, to nic się nie stało! Jeśli tylko
bicie kogoś, strzelanie do kogoś lub upuszczanie na kogoś ciężkiego przedmiotu
ukazane zostanie jako coś śmiesznego, nie może być mowy o jakiejś tam przemocy!
Przecież wszyscy w bajce się śmieją, poza tym jednym, który akurat jest
nieprzytomny, bo został pobity. Często głównym bohaterem takiej kreskówki
będzie postać najbardziej cwana, nieempatyczna i manipulująca – ukazywanie takiej
postaci jako najbardziej „cool” jest celowym zabiegiem. Oczywiście, nie
wszystkie animacje, bajki czy kreskówki takie są, ale należy też rozróżnić
pomiędzy animowanymi treściami adresowanymi do dzieci a tymi, które są
kierowane raczej do starszej publiki. Jednak nie ma wątpliwości, że kreskówki
emitowane na kanale z bajkami są przeznaczone
dla dzieci i będą przez nie oglądane.
Faszerowanie ich przemocą nie jest przypadkowe. Ukazywanie przemocy w
humorystycznym świetle nie jest przypadkowe. Serwowanie takiego koktajlu
najbardziej podatnym na absorbcję takich treści umysłom nie jest przypadkowe.
Ignorancja, negatywność i wypaczone poczucie humoru.
Prasa
Jeśli chodzi o gazety,
to mogę wypowiedzieć się tylko na temat niektórych typów.
Pierwszym będą gazety
skierowane do kobiet. Jak już wspomniałam, istnieje podział na dwie główne
grupy docelowe – kobiety aktywne zawodowo, dobrze zarabiające, oczekujące życia
na wysokim standardzie i wykształcone oraz na kobiety mniej wykształcone, mniej
aktywne zawodowo lub opiekujące się domem. Pierwszy typ gazet będzie
zaznajamiał odbiorczynie z najnowszymi trendami modowymi, biżuteryjnymi i
kosmetycznymi, będzie zawierał artykuły psychologów, specjalistów z różnych
dziedzin i eleganckie wywiady ze znanymi osobami. Drugi typ gazet przedstawi „ploteczki”
ze świata gwiazd, domowe porady, „historie z życia wzięte” i przepisy. Jeśli
chodzi o prasę dla kobiet, to chyba
wyczerpałam listę tematów, jakie może ona poruszać. W obydwóch przypadkach
gazety skupiają uwagę czytelniczek na bezpiecznych dla Systemu kwestiach,
takich jak moda, uroda, luksus, nabywanie dóbr, znane osoby, opiekowanie się
domem i rodziną. Jeśli pojawi się jakiś „naukowy” artykuł, zawsze będzie on
nieszkodliwy dla Systemu, na przykład będzie bazował na nauczanej przez System
wiedzy psychologicznej. Co ciekawe, nie ma gazet dla kobiet kreatywnych,
artystycznych i buntowniczych, ponieważ kreatywni, artystyczni i zbuntowani
dorośli nie istnieją nawet, jeśli
istnieją.
Kolejnym typem gazet są
gazety młodzieżowe. Tutaj mogę podać przykład pewnej gazety, której już nie ma.
Chodzi o gazetę o tytule „Trzynastka”. Mama kupowała mi ją, jak byłam
nastolatką. Zachowałam kilka egzemplarzy tej gazety i z późniejszej perspektywy
mogę powiedzieć, że była to całkiem w porządku gazeta dla nastolatek, która
rzeczywiście poruszała kwestie powiązane z dojrzewaniem i omawiała problemy,
których może doświadczyć osoba w tym wieku. Miałam okazję przyjrzeć się tej
gazecie kilka lat po tym, jak przestałam ją kupować i stała się niemal
identyczna z każdą inną „młodzieżową” gazetą. Przez kilka lat z całkiem znośnej
gazety przeistoczyła się w kopię Bravo (a był to naprawdę znaczny przeskok). Obecnie nie wiem, jakie są gazety dla młodzieży,
ale kiedy ja byłam nastolatką, skupiały się one na idolach, poradach w stylu „jak
znaleźć tego jedynego” albo „jak ją poderwać”, pokazywały trendy ze świata
muzyki, mody i gwiazd. Podejrzewam, że mogło stać się z nimi to samo, co z „Trzynastką”,
ale trudno mi wyobrazić sobie gazetę typu Bravo, której by się to przytrafiło.
Jeśli jesteś emerytem, musisz rozwiązywać krzyżówki, być
religijny, interesować się ogrodem, opieką nad wnukami i pieczeniem ciast,
dlatego gazety przeznaczone dla ciebie będą dotyczyć wyłącznie tych tematów.
Kreatywni, artystyczni i zbuntowani emeryci nie
istnieją tak samo jak kreatywni, artystyczni i zbuntowani dorośli. Ponieważ
buntują się tylko nastolatki, co mają fiu bździu w głowach i dopiero dojrzeją
do potulnego podążania jedną z wyznaczonych przez matrix ścieżek. Sam bunt oraz
bunt zasługuje na omówienie w osobnym
tekście.
Nadeszła pora na Fakty
i Super Expressy. Są to papierowe odpowiedniki programów paradokumentalnych,
operujące na dokładnie takim samym gruncie, czyli na ignorancji, negatywności i
wypaczonym humorze. Tematyka jest bardzo zróżnicowana, opisująca absurdalne
historie z życia „czytelników” o humorystycznych
tytułach, takich jak: „Odebrał żelazko zamiast telefonu”, „Kurz złamał mi
rękę” czy „Wybuchły mi termoloki”. Jednak element negatywności bywa silniejszy
niż we wspomnianych programach, zdarzało się, że gazety tego typu pokazywały
zdjęcia makabrycznie zmarłych osób, również dzieci (za co oczywiście dostawały stosowną reprymendę od mediów i osób publicznych,
ale zawsze na tym się kończyło i za jakiś czas historia powtarzała się. Również
tutaj odbywa się podobne zjawisko, a mianowicie podział odbiorców na tych,
którzy biorą to na poważnie oraz na tych, których to śmieszy. Jest to także
próba wytworzenia „elitarności”. „Ja rozumiem, że to jest śmieszne, ale tamci
idioci nie rozumieją. Jestem bardziej inteligentny i lepszy od tamtych.” W
rzeczywistości obydwie grupy robią dokładnie to, o co chodzi hiperwymiarowym
manipulatorom.
Wolność i wolność. Wiedza i wiedza. Bunt i bunt. Tak
jak napisałam w jednym z poprzednich artykułów. Z jednej strony trzeba się dzielić, być dobrym człowiekiem,
pomagać sobie nawzajem, ale z drugiej
strony raczej nie wypada lub nie
wolno. Z jednej strony nie wolno
oszukiwać, kraść, być niemiłym dla innych i stawiać pieniędzy wyżej niż rodzinę
i przyjaciół, ale z drugiej strony raczej trzeba lub należy. Z jednej strony nie można niepoważnie podchodzić do tematów
takich jak śmierć, żałoba, tragedia i cierpienie, ale z drugiej strony jesteśmy
wolni i możemy się śmiać z czegokolwiek oraz możemy uczynić ze śmiania się z
czyjegoś cierpienia elitarny trend.
Partyjny inteligent wie, kiedy powinien zmienić swoje wspomnienia, a zatem w pełni się orientuje, że przekręca fakty; równocześnie jednak, dzięki dwójmyśleniu, święcie wierzy, iż prawda nie została pogwałcona. Proces ten musi być świadomy, gdyż inaczej brakowałoby mu precyzji, a zarazem bezwiedny, aby człowiek nie zdawał sobie sprawy z faktu dokonania fałszerstwa, bo to mogłoby wywołać w nim poczucie winy.3
Odnośniki i źródła:
1. Teleekran - Wikipedia
2. Sposoby kontrolowania opinii publicznej, ogłupianie mas i propaganda zachęcająca do tzw. znieczulicy
3. George Orwell, "Rok 1984"