Ten tekst jest
pierwszym z serii, którą planuję, a która będzie skupiać się na opisywaniu pojedynczych
zjawisk, które można uznać za sznurki, dzięki którym System Kontroli trzyma nas
w odpowiednim odrętwieniu.
O
wiadomościach już co nieco pisałam. Przewinęło się również trochę opinii o
poza-informacyjnym materiale prezentowanym przez różne media, ale uważam, że
dla czytelnika dogodniejsza będzie możliwość sięgnięcia do całości materiału
znajdującego się w jednym artykule.
W
takim razie, przypomnijmy sobie, czym są wiadomości według powszechnie
panującej opinii, a czym mogą się okazać tak naprawdę, po głębszym przemyśleniu
tematu.
Dwie
Minuty Nienawiści
Codziennie o określonej
godzinie, dajmy na to, o siedemnastej, w telewizorze pojawia się elegancka pani
lub pan o radiowym głosie i nienagannej aparycji. Pan lub pani zwięźle
przedstawia informacje z kraju lub ze świata. Program się kończy i wszyscy
wracają do codziennej rutyny i jakby nigdy nic gotują obiady, robią pranie,
pracują i ćwiczą aerobik. Nie wiadomo, dlaczego przyjęło się, że trzeba
obejrzeć ten program, ale ogląda się, bo tak wypada, bo trzeba wiedzieć, co się
dzieje, bo to obowiązek każdego człowieka i Polaka. Często nie zwraca się
uwagi, kto staje się biernym odbiorcą programu. Często dzieci bawią się w tym
samym pokoju i mimowolnie rejestrują pokazywane obrazy i wypowiadane treści. Dzień
się kończy, kładziemy głowę na poduszce nie pamiętając tego, czego
dowiedzieliśmy się oglądając program. Jutro znów po pracy włączymy telewizor na
tym samym kanale, o tej samej godzinie i obejrzymy ten sam program. Jutro
również ugotujemy obiad, przerobimy trening interwałowy i pobawimy się z
dziećmi, a wieczorem również położymy głowy na poduszkach, nie pamiętając tego,
czego dowiedzieliśmy się oglądając program…
Tylko czy wiadomości
rzeczywiście są programem informacyjnym?
Jak pisałam w starszym artykule, informacje prezentowane w
wiadomościach będą w ogromnej większości negatywne. Jeżeli już pojawi się jakaś
pozytywna informacja, zawsze będzie ona nieszkodliwa, albo przez sam jej
charakter, albo przez jej zneutralizowanie jednym z dostępnych środków (choćby
zagłuszeniem jej mnogością negatywnych informacji, ale nie tylko). Będą to
także informacje o zdarzeniach, którym nie możemy w żaden sposób zaradzić, a
które są brutalne/niesprawiedliwe/nasycone
nienawiścią/przemocą/szaleństwem/okrucieństwem i bezsensem. Będą to informacje
o atakach terrorystycznych, morderstwach, gwałtach, o grupach o przeciwnych
poglądach epatujących do siebie wzajemną nienawiścią, o przekrętach,
kradzieżach, o życiu politycznym, o wypadkach lub o chorobach. Będą to
informacje wywołujące oburzenie, strach, smutek, rozpacz, wstyd, poczucie
bezsensu i przygnębienie. Pomimo oczywistego negatywnego ładunku emocjonalnego,
informacje te będą przedstawiane beznamiętnym, radiowym głosem, tonem nie
zdradzającym żadnej emocji, poza wymuszonym westchnięciem przy bardziej
brutalnych informacjach. Mało tego! Jakoś tak się przyjęło, że faszerowanie się
negatywnymi treściami, na które nie ma się żadnego wpływu urosło do rangi
obowiązku (a właściwie obowiązku –
również odsyłam do owego artykułu).
I jeżeli przyzna się publicznie do nie oglądania, nie słuchania i nie czytania
wiadomości, istnieje spora szansa, że zostanie się obdarowanym etykietką egoisty,
lekkoducha anty-patrioty, dziwaka i ignoranta. Ignorantem natomiast nie zostaje
się wówczas, kiedy nie wykazuje się żadnej chęci do stawiania pytań takich jak:
Jaki jest cel mojego życia? Ignorantem nie zostaje się także wtedy, kiedy bez
mrugnięcia okiem bierze się za gwarant to, co przedstawione jest w mediach i
kiedy powtarza się czyjeś opinie zasłyszane gdzieś jako swoje własne. Kiedy
kwestionuje się rzeczywistość i dopuszcza do świadomości taką możliwość, że być
może politycy jednak nie są nieszkodliwymi facetami w garniturach, którzy
chcieli się dorobić i że być może hierarchia rządzących wcale nie kończy się na
Putinie czy Trumpie oraz że – być może – istnieją formy życia bardziej od nas
zaawansowane oraz że być może pięciozmysłowe postrzeganie rzeczywistości wcale
nie jest ostatecznym i jedynym możliwym postrzeganiem, to wtedy zostaje się w
najlepszym wypadku „tym śmiesznym kolesiem od teorii spiskowych” a w najgorszym
wypadku schizofrenikiem.
Oczywiście, wiadomości
to nie tylko program o siedemnastej. To cykliczne zjawisko w radiu, to
zjawisko, któremu poświęcone są całe kanały telewizyjne, gazety i strony
internetowe. To ciche narzędzie do zakorzeniania negatywnych emocji w
podświadomości, to niezauważalny sabotażysta zdrowia psychicznego i relacji
międzyludzkich.
Oczywiście, jest to
moja opinia, z którą nie wszyscy muszą się zgadzać, i w kolejnym akapicie mam
zamiar rozwinąć tę opinię.
Niech Pan uważa! Bo Pan umrze…
Czym jest
intelektualizacja i racjonalizacja i w jaki sposób wiążą się one z tematem tego
tekstu? Na początku przytoczę definicje.
Intelektualizacja (od łac. intellectus, pojmowanie) – jeden z mechanizmów obronnych znanych w psychologii.
Polega on na uciekaniu od rzeczywistych przykrych zdarzeń do przestrzeni abstrakcyjnej, dzięki czemu następuje ich odrealnienie.1
Intelektualizacja - ten mechanizm pojawia się, kiedy w obliczu trudności emocjonalnych nadmierny nacisk kładziemy na myślenie. Zamiast przeżyć niechciane uczucia, dystansujemy się od nich za pomocą intelektu. Dzieje się to na przykład, kiedy w obliczu trudnej diagnozy lekarskiej, zamiast przeżyć lęk czy smutek, koncentrujemy się na medycznych szczegółach.2
Racjonalizacja (od łac. ratio, rozum) – w psychologii jeden z mechanizmów obronnych – pozornie racjonalne uzasadnianie po fakcie swoich decyzji i postaw, kiedy prawdziwe motywy pozostają ukryte, często także przed własną świadomością.Dwie typowe odmiany racjonalizacji zostały nazwane "kwaśnymi winogronami" i "słodkimi cytrynami".
- Kwaśne winogrona to uznawanie za nieważny cel, którego nie osiągnęliśmy.
- Słodkie cytryny to wmawianie sobie, że przykre zdarzenia i sytuacje, będące naszym udziałem, są w rzeczywistości przyjemne.
Jest to także forma automatycznej obrony przed depresją – kiedy człowiek odczuwa naraz wiele negatywnych bodźców, bądź jest uczestnikiem nieprzyjemnych zdarzeń, to ma nienaturalnie wyśmienity humor, jest podekscytowany i tryska energią.Inną formą racjonalizacji jest szukanie winnych za zaistniałe nieprzyjemne wydarzenie wokół siebie, zamiast uznania własnej winy.3
Racjonalizacja - Uzasadnianie lub usprawiedliwianie w sposób racjonalny postaw i działań (czynów) uwarunkowanych czynnikami emocjonalnymi lub motywami, które jednostka pragnie ukryć lub z których nie zdaje sobie w pełni sprawy. Psychoanalitycy uważają racjonalizację za mechanizm obronny osobowości, redukujący lub znoszący konflikty wewnętrzne.4
No właśnie. Nie jest trudno dojść do wniosków, że wiadomości prezentują w ogromnej większości negatywne informacje, ale tak samo trudnym nie jest zracjonalizowanie tego zjawiska. Dlaczego informacje są negatywne oraz dlaczego tak w ogóle należy oglądać wiadomości? Odpowiedzi mogą być różne. Bo politycy są egoistyczni i nastawieni na zysk, bo tak już jest, bo nie można uciekać od nieprzyjemnych informacji, bo ludzie są źli, bo świat się kończy, bo to wszystko jest zdrowo popierniczone, bo trzeba wiedzieć, co się dzieje w świecie i tak dalej. O ile samo zaistnienie negatywnych wydarzeń jest całkowicie prawdopodobne, o tyle staranne selekcjonowanie ich pod kątem tej negatywności w programach informacyjnych powinno budzić wątpliwości. Dlaczego w takiej samej ilości nie przekazuje się pozytywnych informacji? Ktoś może powiedzieć: bo w świecie polityki i istotnych kwestii zwyczajnie nie ma wystarczającej ilości pozytywnych informacji. Jednak to powinno przywieść na myśl kolejne pytanie, a mianowicie: skoro tak, to dlaczego? Dlaczego istotne informacje w świecie, w którym żyjemy, są nasycone nienawiścią, cierpieniem, złością, przemocą i przebiegłością?
Ludzie popadają w racjonalizację, by uzasadnić
zdarzenia, które tak naprawdę nie dają się uzasadnić, żeby zapewnić sobie znane
nam już z poprzednich tekstów poczucie komfortu. Jako że w większości
nie mają wystarczającej wiedzy psychologicznej (z resztą skąd mieliby mieć,
skoro psychologii nie naucza się w szkołach, a dowiedzieć się czegokolwiek
można tylko we własnym zakresie lub idąc na studia psychologiczne), nie mają
świadomości istnienia mechanizmów obronnych, nie mówiąc już o wiedzy na temat
tego, na czym one polegają, w związku z czym nie mają jak się przed tym bronić.
No bo jak bronić się przed czymś, o czego istnieniu nie ma się żadnego pojęcia,
a co poza naszą świadomością powstrzymuje nas od przejrzenia przez fałszywe
uzasadnienia?
Ponadto tej negatywności nie sposób zaradzić.
Odbiorca wiadomości nie może zrobić zupełnie nic, by zmienić stan tej
negatywności, która dotarła do niego z telewizji, radia czy gazety. Mało tego!
Te negatywne emocje, które zostają wzbudzane przez programy informacyjne nigdy
nie znajdują ujścia, a większość z nich nie zostanie nawet świadomie
zarejestrowana, przez co latami nieświadomie podburzamy swoje zdrowie
psychiczne i fizyczne (bo jedno jest ściśle powiązane z drugim)! Czym skutkuje
takie nagromadzenie w podświadomości negatywnych emocji? Zaburzeniami
osobowości, stanami lękowymi, depresją, nerwicą, brakiem stabilności
emocjonalnej, atakami paniki, chronicznym napięciem mięśni, problemami
żołądkowo-jelitowymi, problemami z trawieniem, bezsennością, nieprawidłowym
ciśnieniem krwi czy nowotworami (a to tylko przykładowe konsekwencje
zdrowotne).
Tutaj należałoby przejść do zjawiska robotycznego
tonu głosu osoby, która przedstawia wiadomości. Nie ważne, czy mowa jest o
gwałcie, morderstwie, wynikach wyborów czy o kocie, który uratował sześcioosobową
rodzinę z płonącego domu, ten ton będzie zawsze tak samo beznamiętny! Jedyna
różnica będzie widoczna w końcówce zdania czy wypowiedzi (głos spadający ku
dołowi lub ku górze, niekiedy lekkie westchnięcie przy bardziej brutalnych
informacjach) i ewentualnie w nieznacznej ekspresji na twarzy w postaci
lekkiego uniesienia kącika ust ku górze lub ku dołowi. No bo w jaki sposób
można codziennie płakać nad losem kolejnej osoby, która straciła życie? Przecież
nie można się przejmować i brać
wszystkiego do siebie, jak to mówią, trzeba mieć twarde cztery litery i iść
do przodu. Tylko że ludzie, których świadomość samych siebie jest bliska zeru,
którzy wierzą, że są swoją osobowością, twarzą, ciałem, ubraniem i poglądami,
nie potrafią i nie mogą mieć innego podejścia do tego typu informacji, niż
przejmowanie się i branie wszystkiego do siebie! Nie mają wiedzy, która
pozwoliłaby im na zrozumienie, dzięki któremu negatywne informacje nie miałyby
na nich szkodliwego wpływu, przez co prędzej czy później popadają w jeden z
mechanizmów obronnych ego, by nie musieć świadomie cierpieć z powodu tych
informacji. Żyjąc w świecie, w którym jest się bombardowanym negatywnością z
każdej możliwej strony, popadają w nieprawdziwe, lecz krzepiące stany, dzięki
którym osiągają komfort – innymi słowy,
wyrzekają się jakiegoś aspektu prawdy, by nie cierpieć.
2 + 2 = 5
Racjonalizacja
daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa i komfort, ponieważ uzasadnienie czegoś,
co jest niemożliwe do uzasadnienia sprawia, że przestaje to być niepokojącą
niewiadomą, a zaczyna być „znanym, logicznym zjawiskiem” nawet jeśli w tym celu
trzeba przymknąć oko na kilka znaczących, logicznych nieścisłości.
Zracjonalizować można zupełnie wszystko, a stopień „skuteczności działania” mechanizmu
będzie zależał od umiejętności i chęci osoby do eskapizmu. Co więcej,
racjonalizacja jest tak powszechna, że jeśli tylko ludzie zaczęliby mieć choć
mgliste pojęcie o tym mechanizmie obronnym, byliby w stanie na własną rękę
dokonywać spostrzeżeń i zdaliby sobie sprawę, że wiele zachowań wymaganych
przez kulturę i socjalizację bazuje na racjonalizacji.
Dlaczego w pracy trzeba udawać, że się pracuje na
pięć minut przed zamknięciem miejsca pracy? Bo
szef się zdenerwuje, bo tak trzeba, bo za coś się dostaje tę wypłatę, bo za
zbijanie bąków nikt nie płaci. Dlaczego trzeba przepraszać wychowawczynię
za palenie papierosów? Bo tak wypada, bo
to starsza osoba, bo to kwestia szacunku, bo to twoja nauczycielka i nie
powinna cię widzieć w takiej sytuacji. Dlaczego nie można słuchać muzyki
inaczej niż na słuchawkach w miejscu publicznym, w którym i tak jest się z
jakiejś strony bombardowanym jakimś źródłem muzyki? Dlaczego nie można śpiewać
idąc po zatłoczonym chodniku? Dlaczego nie można gwizdać w pomieszczeniu (moje
ulubione!) Bo tak nie wypada, bo to
przeszkadza innym, bo nie można myśleć tylko o sobie, bo wyjdzie się na głupka,
bo zrobi się komuś wstyd, bo okaże się komuś brak szacunku… i tak dalej!
Ale…
Nauczyciel może palić papierosa. Bo jest od ciebie starszy, bo jest twoim
nauczycielem, bo co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie. I nie jest to
żaden brak szacunku, jeśli cię za to nie przeprosi. Bo nie musi ci się tłumaczyć. Szef może nic nie robić na godzinę
przed końcem pracy, a zastępca szefa na pół godziny przed końcem pracy. Bo jest szefem. Bo jest zastępcą szefa. Szef
może mieć bałagan na swoim biurku i nie będzie to wobec nikogo brak szacunku.
Niestety, ty już nie możesz mieć bałaganu na swoim stanowisku pracy. Kierowca w
tramwaju może mieć włączone radio, sklepy w galerii handlowej mogą tworzyć
trudną do zniesienia kakofonię różnych dźwięków, w miejscu pracy może lecieć
radio, ale w żadnym wypadku inna muzyka. Przecież wszyscy chcą słuchać
radia, nie? A twoja muzyka nie musi się każdemu podobać.
… i będzie Pan chodził zabity. 5
Intelektualizacja z kolei jest zamiecieniem pod
dywan swoich własnych, niewygodnych emocji, dzięki czemu możliwe staje się
bezemocjonalne podejście do kwestii takich jak śmierć, niesprawiedliwość,
oszustwo, bezsens świata, okrucieństwo czy… cierpienie. Dzięki temu można
godzinami rozprawiać o swoim własnym cierpieniu, nie roniąc przy tym ani jednej
łzy oraz apatycznie podchodzić do niesprawiedliwości. Co więcej, intelektualizacja
zdaje się powstrzymywać także przed uzasadnionym oporem w sytuacjach, które
powinny budzić sprzeciw. Tak, jakby zaczęło brakować wewnętrznego ognia, by
choćby najmniejsza iskra dała szansę rozniecenia jakiejś emocji, która jest
niezbędnym katalizatorem danej reakcji. Tak właściwie, przez intelektualizację
utraca się świadomy dostęp do swoich własnych emocji. Można mówić o tym, że
jest się szczęśliwym przez długi czas, a w tym samym czasie nie poczuć zupełnie
nic. Można dyskutować na kwestie etyczne i powoływać się na różne, w teorii
budzące emocje przykłady i również niczego nie poczuć. Można przy tym cierpieć
na chroniczne zmęczenie, kołatanie serca, biegunki, zaparcia, napięcie
mięśniowe, nerwowe skurcze mięśni, problemy z zasypianiem, trawieniem,
koncentracją i nawet chodzić od lekarza do lekarza, który ewentualnie zapisze
jakiś suplement diety, który oczywiście nic nie da, ponieważ problem nie jest
natury fizycznej.
Pierwszy sznurek
Wiadomo, że nie chodzi tylko o jeden program
emitowany o 17:00 na jakimś kanale. Kultura dobrowolnego dopuszczania do siebie
negatywnych emocji w ramach obowiązku i rozrywki nie sprowadza się do pojedynczego
programu, a do całej rzeszy różnych środków przekazu, które opierają się na
podobnym mechanizmie. W tym artykule skupiłam się na tym typie wpływania na
podświadomość, w kolejnych z tego cyklu omówię inne typy i mechanizmy.
Źródła:
5. Fragment piosenki zespołu Lao Che - Życie jest jak tramwaj
Studia psychologiczne często nie wystarczają, aby radzić sobie z negatywnymi emocjami - potrzebna dobra terapia.
OdpowiedzUsuń