Witam wszystkich
Czytelników po dłuższej przerwie. Przez czas mojej nieobecności na blogu
zdążyłam przemyśleć wiele kwestii i niniejszy artykuł będzie pewnego rodzaju
sprostowaniem.
W
jaki sposób rozpoczęła się moja przygoda z ukrytą wiedzą
Od
zawsze chciałam poznać odpowiedź na pytania takie jak: Jaki jest sens mojego
życia? Dlaczego istnieję? Czy jest jakiś większy sens, który wyjaśniłby
dlaczego doświadczamy ogromu cierpienia? Nie rozumiałam, dlaczego ludzie są
mało empatyczni, dlaczego niektórzy z nich przyprawiają innym smutku,
rozczarowań i cierpienia. Nie rozumiałam także, dlaczego większość ludzi
kompletnie nie zawraca sobie głowy tak ważnymi dla mnie kwestiami i po prostu
bezrefleksyjnie żyje sobie z dnia na dzień, sprowadzając relacje z innymi do
nic nie znaczących rozmów o pogodzie. W pewnym momencie uznałam, że snujemy
bezsensowną egzystencję we wszechświecie, w którym rządzi w najlepszym wypadku
przypadek, a w najgorszym – jakieś siły, którym daleko jest do wszechdobra.
Byłam naprawdę nieszczęśliwa i czułam, że tak naprawdę nikt nie rozumie powodu
mojego cierpienia. Postanowiłam jednak przeciwstawić się wszechobecnej
znieczulicy i postępować według własnych zasad.
W
pewnym momencie zetknęłam się z osobami, które można by sklasyfikować jako
osoby o ponadprzeciętnie niskiej empatii. Osoby te prowadziły pewien rodzaj
gry, w której marionetkami byli ludzie, którzy nie zauważali ich prawdziwej
natury. Zawsze byłam ponadprzeciętnie wrażliwa i intuicyjnie wyczuwałam, z kim
mam do czynienia, dlatego po pewnym czasie zorientowałam się w zaistniałej
sytuacji. Zaczęłam dużo czytać o psychopatii i makiawelizmie. Było dla mnie
prawdziwym szokiem, że istnieją ludzie, którzy są zupełnie niezdolni do
współodczuwania i którzy z zimną krwią wykorzystują innych dla własnej radości.
Od kiedy wzbogaciłam się w tę wiedzę, zaczęłam „wychwytywać” niską empatię u
ludzi, z którymi miałam do czynienia. Często wystarczyła mi do tego pojedyncza
mikroekspresja, zwykłe spojrzenie – osoby te później w zachowaniu potwierdzały
te moje przypuszczenia. Niestety, te osoby również wiedziały, że ja wiem. I
można powiedzieć, że wtedy na dobre się zaczęło.
Głuche
telefony. Grzebanie w śmieciach. Poprzestawiane przedmioty w mieszkaniu. Obcy
ludzie śledzący mnie na ulicy. Obcy ludzie powtarzający moje myśli z użyciem
dokładnie takich samych słów. Prawie-potrącające-mnie samochody. Przesadnie
agresywni ludzie, ekspedientki krzyczące, bo chcę zrobić zakupy, obcy ludzie
gapiący się znacząco bez wyraźnego powodu. Błędy w Matrixie takie jak
samo-napełniające się szklanki, ginące przedmioty, przedmioty pojawiające się w
dziwnych miejscach. Dziwne hałasy, spadające przedmioty, zwierzęta gapiące się
w jakiś punkt pokoju i warczące na ten punkt. Faceci z telewizji śniadaniowej
robiący aluzje do tego, co jadłam na śniadanie, albo co sobie pomyślałam jedząc
śniadanie. Grożenie mi chorobą, śmiercią, pobiciem, załatwieniem kogoś z moich
bliskich. Dziwne bóle pojawiające się naprzemiennie w różnych miejscach ciała.
Osoby telefonujące do radia gadające o tym, co robię w danej chwili lub też
robiące aluzje do tego, o czym przed chwilą z kimś rozmawiałam.
I
tak, zdaję sobie sprawę, że to, co mi się przytrafiło pokrywa się z objawami
schizofrenii. Jednak jeżeli prawdą jest, że istnieją bardziej rozwinięte od nas
istoty, które potrafią porozumiewać się telepatycznie, czytać myśli, które
dysponują niezrozumiałą dla nas technologią, to postawiłoby sprawę w zupełnie
nowym świetle.
Można
powiedzieć, że byłam kompletnie zaszczuta. Bałam się wychodzić z domu, włączyć
telewizor czy komputer, bo zewsząd mogłam liczyć na ataki (w tym miejscu
odsyłam do mojego artykułu o agentach Matrixu, tam po krótce opisałam, na czym owe ataki polegają i jak mają się
do nich hiperwymiarowi obcy). Kiedy myślałam, że nie ma już żadnej nadziei,
natknęłam się na stronę Montalka. Wtedy
odkryłam, że nie jestem z tym sama, że istnieją inni ludzie, którym przytrafiło
się dokładnie to samo, co mnie. Zrozumiałam też, że zawsze jest nadzieja, nawet
wtedy, kiedy wydaje się, że nie pozostało już zupełnie nic.
Ludzie
bez duszy
Pierwszym
artykułem Montalka, który przeczytałam, był właśnie artykuł o ludziach bez
duszy (Spiritless Humans). Idea osób
kompletnie pozbawionych empatii, które nie posiadałyby żadnych wyższych
komponentów świadomości idealnie wpasowała się w to, czego w owym czasie
doświadczałam. Według Montalka ludzi bez duszy można opisać w następujący
sposób:
Ich zachowanie skupia się na byciu wygadanym, płytkim, egotycznym, narcystycznym, prozaicznym, drapieżnym i materialistycznym. Czasami te cechy są kamuflowane nienaganną społeczną powierzchownością, ale każdy wnikliwy obserwator z łatwością przejrzy przez to przebranie. Brakuje im indywidualności, niezależnego myślenia i mają silną tendencję do mentalności grupowej. Nie potrafią pojąć czegokolwiek poza sferą materialną bądź sensoryczną i nie mają żadnego zainteresowania w sprawach niematerialnych, poza okresowym imitowaniem takiego zainteresowania w celu uwiarygodnienia swojej społecznej powierzchowności. Zawsze są zupełnie niezdolni do empatii, głębokiego życia wewnętrznego czy świadomego poświęcenia się. Niemniej jednak, w obecności innych umieją odstawić stosowne przedstawienie, w trakcie którego okażą troskę, zmartwienie czy altruizm, dla celów społecznej manipulacji; na przykład krokodyle łzy dla pozyskania współczucia, lub zrobienie dla kogoś czegoś miłego tylko po to, by później odebrać niewspółmierne „odwdzięczenie się za przysługę” w ramach reguły wzajemności 1.
Czy jednak jest tak w istocie? Czy to możliwe, by spora
część społeczeństwa była pozbawiona czegoś tak ważnego jak dusza? Odpowiedź
jest następująca: w pewnych warunkach można w to uwierzyć. Istnieją sposoby na
manipulowanie naszym postrzeganiem rzeczywistości. Jestem tego pewna. Ludzie
bez duszy mogą być rzeczywiści, ale
nigdy prawdziwi. Bo czy może być prawdziwym to, że niektórzy ludzie są
beznadziejnie pozbawieni iskry prawdziwej kreatywności i boskości? Kiedy nie
zdajemy sobie sprawy z tego, jak wielki jest nasz wpływ na manifestowanie się
rzeczywistości, której doświadczamy, możemy napotykać ludzi z pustymi oczami,
których interakcje będą sprowadzać się do pustych gestów, rozmów i czynności.
Możemy napotykać ludzi, którzy nie będą liczyć się z uczuciami innych, którzy
nie będą potrafili osiągać szczęścia inaczej, niż przez zadawanie innym
cierpienia, którzy będą tak uwikłani w mechanizmie tego, co nieprawdziwe, że
nie będą potrafili czerpać szczęścia, radości i miłości od tak, bez żadnej
zależności, bez konieczności osób trzecich, bez konieczności oszukiwania siebie
samych. Jednak to nigdy nie będzie prawda.
Kiedy już się to wie, nic nie będzie takie same, jak
wcześniej, a właściwie wszystko będzie takie, jakie było od samego początku.
Wszyscy ludzie będą jawić się nam jako osoby kreatywne, mądre, zdolne do
odczuwania i dawania miłości. I te same zachowania, gesty i interakcje, które
wcześniej wydawały się nam puste i bez znaczenia, staną się dokładnie takimi,
jakimi powinny być; staną się przepełnione znaczeniem i miłością. Bo sens jest
wszędzie, otacza nas zawsze, nawet w chwilach, kiedy rzeczywistość manifestuje
nam się zupełnie inaczej. Chodzi o to, by nie dawać zwieść się temu, co
rzeczywiste; chodzi o to, by potrafić ustawić swoją percepcję tak, by była
zwrócona ku temu, co prawdziwe. I nie mam tutaj na myśli bezrefleksyjnego
optymizmu, polegającego na unikaniu patrzenia na to, co straszne, niezrozumiałe
czy okrutne. Chodzi o to, by potrafić znaleźć ową iskrę nawet w tym, co
manifestuje się nam właśnie tak.
Zatem, czy ludzie bez duszy naprawdę istnieją? Myślę, że
mogą istnieć, tak samo jak mogą istnieć psychopaci, hiperwymiarowi
manipulatorzy czy System Kontroli. Jednak niezależnie od tego, w jakim punkcie
czasoprzestrzeni się znajdujemy, z jakimi istotami bądź zdarzeniami mamy do
czynienia, nie zapominajmy o Nadziei, Wierze i Miłości.
System Kontroli
Jak pisałam wcześniej, System Kontroli jest (a właściwie
może być) niewidzialnym więzieniem, w którym wszyscy żyjemy. Jest również
szkołą, ponieważ każde doświadczenie (nawet te wywoływane przez hiperwymiarowych
drapieżników) to możliwość na zdobycie wiedzy. Montalk ujął to tak:
Czym jest Matrix? Szkołą lub więzieniem, w zależności od wybranej perspektywy. Z jednej strony, to hiperwymiarowy system uczenia, przyspieszający tempo duchowej ewolucji, poprzez zapewnianie katalitycznych doświadczeń, korespondujących z twoimi myślami, emocjami i duchową kompozycją.Z drugiej strony, wiele z tych doświadczeń manifestuje się za sprawą drapieżnych sił, żerujących na twoich słabościach. Oczywiście, jedynym sposobem zapobiegania bycia manipulowanym przez te siły, jest odkrywanie, integrowanie i transformowanie twoich słabości w zalety (siłę), tym samym niebezpośrednie osiąganie wyższego celu Matrixu, czyli przekroczenie jego limitów.2
Jednak
czy System Kontroli naprawdę istnieje? Czy możliwym jest manipulowanie i
kontrolowanie ludźmi? W tym momencie warto przypomnieć sobie o tym, czym jest
wolna wola. Wszystko jest wyborem, nawet godzenie się na pewnego rodzaju
manipulacje. I owszem, hiperwymiarowi obcy mogą wybrać manipulowanie nami, a my
możemy wybrać uleganie tym manipulacjom, jednak to zawsze będzie wybór. Nie da
się zniewolić kogoś, kto jest wolny, a wolni jesteśmy wszyscy. Dlatego System
Kontroli nigdy nie był i nigdy nie będzie więzieniem, ponieważ nie da się
zniewolić naszej esencji, iskry prawdziwej boskości, która jest w każdym z nas.
Można oszukać naszą percepcję, można nakłonić nas do widzenia okrojonej wersji
rzeczywistości, można sprawić, że uwierzymy w istnienie ludzi bez duszy czy
zostaniemy uwikłani w negatywne stany czy emocje, ale to zawsze będzie wybór. Jeżeli
zdamy sobie sprawę z tego, jak bardzo jesteśmy wolni, okaże się, że staniemy
się odporniejsi na manipulacje Systemu Kontroli. Bo czy możemy się bać, skoro wiemy,
że nie ma strachu i ponadto wybierzemy nie odczuwać tej emocji? Czy możemy
uwierzyć w brak nadziei, skoro wiemy, że nadzieja jest zawsze? Czy możemy
uwierzyć w brak miłości, skoro wiemy, że miłość jest wszędzie i przesiąka całą
kreację?
Tworzenie rzeczywistości
Choć
nie zawsze mamy wpływ na to, jakich doświadczymy zdarzeń, to my decydujemy o
tym, w jaki sposób wybierzemy je postrzegać. I ten nasz wybór może poczynić
realne zmiany w rzeczywistości, której będziemy doświadczać. Musimy zdać sobie
sprawę z własnej mocy sprawczej i nauczyć się kreować rzeczywistość. Weźmy pod
uwagę negatywne emocje – jeżeli wybierzemy często odczuwać smutek, złość,
rozczarowanie, strach, zazdrość czy wstyd, to pogrążeni w tych emocjach
będziemy trudniej widzieć to, co szczęśliwe i dobre. Możemy nie zauważyć
czyjejś życzliwości lub szansy na polepszenie naszej sytuacji. Wyjście z
negatywnego patrzenia na rzeczywistość może być bardzo trudne, bo negatywne
emocje i stany zazębiają się i mogą odciągać naszą percepcję od rejestrowania
tego, co pozytywne. Nie jest to jednak niemożliwe. Aby nauczyć się pozytywnej
percepcji, warto zacząć od życzliwości. Nawet jeżeli sami nie umiemy jeszcze
być szczęśliwi, spokojni, zadowoleni i zrelaksowani, bądźmy pomocni i życzliwi
dla innych. Rozmawiajmy z ludźmi, uśmiechajmy się do nich, zaoferujmy pomoc.
Nawet zwykła rozmowa o pogodzie w tramwaju może poprawić nastrój na resztę
dnia. Kolejnym krokiem może być refleksja na temat własnych emocji. Musimy
zdawać sobie sprawę, kiedy i w jakich sytuacjach odczuwamy smutek, żal czy
strach. Musimy nauczyć się świadomości swoich emocji i poszukiwania odpowiedzi
na to, dlaczego one nam towarzyszą. To może być trudne, ale warto nauczyć się
zwracania uwagi na swoje emocje i nastroje i warto analizować ich genezę.
Czasami możemy potrzebować pomocy psychologa – wtedy warto poszukać dobrego
specjalisty, któremu będziemy mogli zaufać i opowiedzieć o swoich problemach.
Warto też poszukać swojego sensu życia, czegoś, czemu będziemy mogli się
poświęcić, jakiejś idei, która będzie nam przyświecać. Może to być tak naprawdę
cokolwiek – ważne, by było to dla nas znaczące i by było wystarczająco silne,
by dodawać nam skrzydeł we wszystkim, czego będziemy się podejmować.
Jeżeli
już uporamy się ze swoimi emocjami, będzie dla nas łatwiejsze dostrzeganie
tego, co pozytywne. To, co wcześniej wydawało nam się ogrodzone murem nie do
przejścia, może teraz być osiągalne. I zamiast skupiać się na negatywach
sytuacji bądź na negatywnych cechach osób, z którymi będziemy mieć do
czynienia, będziemy potrafili dostrzegać dobro wszędzie i we wszystkim. To, co
dobre i prawdziwe będzie manifestować się nam na każdym kroku. I nawet jeżeli
przyjdzie nam mieć do czynienia z negatywnymi osobami, to nasze nastawienie
będzie pomagało nie tylko nam, ale również tym osobom dostrzec to, co w nich
dobre.
Brak empatii?
Jestem
pewna, że nie istnieją osoby beznadziejnie pozbawione empatii, zdolne tylko do
okrucieństwa, manipulacji czy pogardy. Bo czy można gardzić kimś, kogo uważamy
za gorszego od siebie? Skoro tak jest, to po co pogarda? Dla przekonania siebie
samego o oczywistej oczywistości? Po co okrucieństwo, skoro radość i
zadowolenie można czerpać z miłości, przyjaźni i życzliwości? Jeżeli ktoś nie
potrafi, to nie znaczy, że nie potrafi beznadziejnie, tylko może sobie
przypomnieć o tym, jak to było. Ponadto, nie da się nie potrafić dawać i
przyjmować miłości – jest to tylko potężna iluzja, którą jednak można
przezwyciężyć, jeżeli tylko wyrazi się taką wolę. I ci najbardziej okrutni,
zdolni do przemocy i chcący czynić coraz więcej zła są w gruncie rzeczy
najbardziej nieszczęśliwi, tylko wyparli własne nieszczęście wmawiając sobie,
że są szczęśliwi, ponieważ czynią zło, co jest największym możliwym kłamstwem.
Również dlatego, że tak naprawdę… nie da się czynić zła. Wszystko jest lekcją,
każde doświadczenie, nawet nieprzyjemne czy trudne czegoś nas uczy. I ci,
którzy wierzą, że chcą czynić i czynią zło, tak naprawdę robią to, co wszyscy
inni w Kreacji – niosą pomoc i czynią dobro.
Jeżeli
tylko zdamy sobie sprawę z tego, że w gruncie rzeczy wszystko jest Miłością,
nic już nie będzie takie samo, jak wcześniej, a właściwie wszystko będzie
takim, jakim było od samego początku.
Słowa
końcowe
System
Kontroli może być potężną pajęczą siecią, pociągającą za sznurki wszystkie
swoje elementy, systemem responsywnym do naszych sił i słabości lub szkołą, w
zależności od wybranej perspektywy. Dla tych z Was, dla których System Kontroli
stał się elementem doświadczanej rzeczywistości, System i jego ograniczenia
mogą wydawać się rzeczywiste i realne, jednak nie zapominajcie, że tak naprawdę
nikt nie może Was kontrolować – jesteście w stu procentach wolni niezależnie od
manipulacji, jakie zostałyby przeciwko Wam zastosowane. Pamiętajcie, że
wszystko jest wyborem.
Źródła:
1. Tom Montalk "Spiritless Humans"
2. Tom Montalk "Matrix Intro"
Te objawy, które opisałaś, rzeczywiście są typowe dla zaburzeń psychiki. Nadałaś nadmierną rangę zdarzeniom błahym, nad którymi większość ludzi przeszłaby do porządku dziennego. Nieuprzejma ekspedientka, spadające lub poprzestawiane przedmioty, pełne szklanki itp. Wchodzę do kuchni, widzę pełną szklankę, a zdawało mi się, że była pusta, stwierdzam, że jednak musiałem sam ją napełnić i po minucie zapominam o banalnym zdarzeniu. Śledzący ludzie też są mało prawdopodobni, bo kto by ich opłacił, wynajął, nie robi się takich rzeczy, to zbyt skomplikowane i kosztowne. Nie znaczy to jednak, że ze wszystkim się mylisz, wiele z tego, co tu piszesz, jest ciekawe i prawdziwe, sprawy ufo i istot z innych wymiarów powinny być dyskutowane na poważnie, audycje na Montalk i Veil of Reality też na dobrym poziomie, prowadzone ze szczerą chęcią dowiedzenia się czegoś. Tylko że aby o tym dyskutować to przede wszystkim potrzebny jest spokój i dystans. Miej dystans do tego, by nie zwariować od tego.
OdpowiedzUsuńJak sama stwierdzasz "hiperwymiarowi drapieżcy" potrafią wpływać na postronnych ludzi czyniąc ich nieświadomymi agentami matrixu, mogą wiec też wpływać na "target" mącąc mu umysł by produkował urojenia. Przy czym nie stawiam się wcale na pozycjach "ponad", gdyż np. według mnie schizofrenia i nie tylko ona, to wprost opętanie przez byt z innego wymiaru, jego celem nie jest jakieś "pobieranie energii" jak niektórzy twierdzą, a maksymalne upodlenie danego człowieka. Piszesz, że od zawsze zadawałaś sobie takie fundamentalne, egzystencjalne pytania. W moim przypadku odwrotnie - uważam że świat jest dla wielu świetnym miejscem, i gdyby nie pewne okoliczności, nigdy bym się takimi sprawami nie zainteresował, życie po prostu samo przyszło do nie z tym g. bez pytania mnie o zgodę, a zaczęło się dość wcześnie, ale nie uważam się za "wędrowca", raczej za pechowca, ofiarę nonsensów, czasami nawet za jakiś eksperyment lub anomalię, sam nie wiem, co o tym sądzić. Dlatego trochę dziwię się ludziom, którzy z własnej woli w tym grzebią. Masz rację, że wiedza chroni i wzbogaca, ale czasami błogosławieństwem jest nie wiedzieć. Powodzenia i uważaj na siebie, bo umysł potrafi wprowadzić człowieka w kłopoty. Spokój i logika przede wszystkim. Czuj się całkowicie wolna, by ten wpis usunąć jak nie pasuje treścią, albo sam go usunę za parę dni, jak przeczytasz, ale to co tu napisałaś zabrzmiało trochę alarmująco i postanowiłem skomentować byś miała opinię osoby postronnej.
Dziękuję za komentarz. Masz rację, wiele z rzeczy, które opisuje może brzmieć alarmująco i może sygnalizować problemy w trzeźwej ocenie rzeczywistości lub nawet chorobę psychiczną. Jednak wydaje mi się, że my jako ludzie mamy trochę okrojoną percepcję i nie zdajemy sobie sprawy z tego, jakiego kalibru manipulacje mogą być przeprowadzane przez bardziej zaawansowane od nas istoty. Jest różnica pomiędzy przewidzeniem a tzw. błędem w Matrixie. Miałam mnóstwo sytuacji, których nie zaklasyfikowałabym jako zwykłe przewidzenia, a które były na tyle dziwne, że zapadły mi w pamięć. Kiedy masz styczność z takim dziwnym zjawiskiem to po prostu wiesz, że zostało ono stworzone po to, byś to zauważył. Nie może być mowy o zwykłym przewidzeniu jeśli jesteś pewien tego, co przed chwilą widziałeś, inaczej musiałbyś przyznać, że przytrafiły ci się jakieś omamy lub halucynacje. Oczywiście omamy i halucynacje są możliwe, ale możliwe są również dziwne, nietypowe zjawiska, takie jak wspomniane przeze mnie samo napiełniające się szklanki, anomalie w wyrazach (pojawienie się dodatkowej litery w wyrazie znajdującym się na kartonie po owocach), worek z jabłkami, który po tym, jak wyszłam na chwilę z balkonu sam się opróżnił i owoce samoistnie znalazły się w koszu. Oczywiście według naszej wiedzy choroba psychiczna czy halucynacje są o wiele bardziej prawdopodobne niż jacyś hiperwymiarowi obcy i ich manipulacje. Z naszego punktu widzenia niemożliwym byłoby choćby (jak piszesz) opłacenie ludzi, którzy podążaliby za kimś lub wchodzili z kimś w interakcje po to, by wywołać w nim strach czy poczucie bycia śledzonym. Jednak z tego, co przytrafiło się mnie mogę z pewnością stwierdzić, że te istoty dysponują technologią, która potrafi manipulować naszymi wrażeniami. Oprócz tego hiperwymiarowi obcy potrafią hipnotycznie wdrukować w nas polecenie wypowiedzenia danego zwrotu czy słowa. Sposobów na sterowanie naszymi wrażeniami jest mnóstwo, jednak nie potrafię ich wszystkich opisać. Nie wiem w jaki sposób działa ich technologia, ale wiem, że potrafią oni manipulować tym, w jaki sposób odbieramy rzeczywistość. Ta technologia może generować wrażenie bycia prześladowanym bez angażowania rzeczywistych ludzi, coś jakby ktoś na parę sekund zamknął nas wewnątrz śnieżnej kuli, w której niezależnie od doświadczanej rzeczywistości, przeprowadzane były by stosowne manipulacje, w taki sposób, by tylko osoba, przeciwko której są one skierowane, była w stanie je zauważyć i ich doświadczyć. I masz rację, jest to podobne do urojeń. Często obcy chcą wywołać w kimś chorobę psychiczną, chcą sprawić, by ktoś uwierzył we własne szaleństwo i tym samym przestał stanowić zagrożenie dla Systemu Kontroli. Często granica pomiędzy chorobą a manipulacjami obcych jest bardzo cienka i cieszę się, że zwracasz na to uwagę. Bywały momenty, gdy zastanawiałam się nad własną poczytalnością, ale wtedy pocieszało mnie przeświadczenie, że w najgorszym wypadku okaże się, że cierpię na jakąś chorobę psychiczną, a to nic strasznego. Najwyżej kiedyś przyjdzie czas, kiedy przepiszą mi jakieś tabletki i każą je zażywać, a ja się zastosuję do ich zaleceń i być może rzeczywistość, której doświadczam powróci do „normy”. Jednak póki co uważam, że z moim zdrowiem psychicznym jest wszystko w porządku, a nawet nigdy nie czułam się lepiej. Proces duchowej ewolucji, codzienne medytacje, bycie szczerą z samą sobą i identyfikowanie nieuświadomionych mechanizmów psychicznych sprawiły, że wyleczyłam się z wszystkich negatywnych stanów czy emocji. Teraz bardzo rzadko doświadczam tzw. prześladowania, najczęściej doświadczyłam tego na samym początku mojej drogi. Dziękuję, że postanowiłeś podzielić się ze mną swoją opinią, to dużo dla mnie znaczy.
UsuńTrochę zaniepokoiło mnie to, że postrzegasz siebie za jakiś eksperyment lub anomalię. Pamiętaj, że wszyscy jesteśmy wartościowi i wszyscy jesteśmy tutaj w jakimś celu. Pamiętaj, że wszystko jest miłością i nigdy nie jesteś sam nawet, jeśli wydawałoby się, że nie ma przy Tobie nikogo, kto by cię zrozumiał. Wszechświat jest czymś więcej niż nami, hiperwymiarowymi obcymi, ich agendami czy symulacjami komputerowymi. Nie daj sobie wmówić, że nie ma nadziei, bo nadzieja jest zawsze. I masz rację, czasami błogosławieństwem jest nie wiedzieć, jednak to, że wiedza może kogoś przytłaczać wynika ze strachu. Prawdziwa Wiedza jest Miłością, a tam, gdzie jest Miłość, nie ma strachu. Jeszcze raz dziękuję za komentarz, trzymaj się i powodzenia w dalszej drodze.
Usuń